Eeech…chyba zbyt dużo rumu w okresie świąteczno-noworocznym się przelało i kilka tytułów w pierwszym poście mi się zapomniało. Po pierwsze hit wieczoru wigilijnego, czyli … „Czarne historie”! Tak, tak drodzy kamraci, gdy karp pływał już w wigilijnym barszczu, a Św. Mikołaj zdążył już nastraszyć dzieci, zarzuciliśmy całą rodziną kotwicę na historie kryminalne. No i szok! Zabawa tak się spodobała, że musieliśmy podejść racjonalnie i rozłożyć karty na kilka kolejnych imprez rodzinnych, bo w miarę jedzenia apetyt rósł. Przyjemności rozwiązywania zagadek nie odmówili sobie nawet Babcia i Dziadek „Małego Pirata”, co świadczy o magnesie tego tytułu i zbawiennym wpływie planszówek na układy rodzinne 😉
Kolejno, co mnie poprawiła Lady J. (wybranka serca), były tytuły dla Małego Pirata, Kot w worku (Granna) i druga strona Grzybobrania, czyli wyścig samochodowy oraz gra polegająca na strzelaniu kuleczkami do tarczy – wszystko prezenty od zaprzyjaźnionych i należących do rodziny szczurów lądowych.
Teraz już z czystym sumieniem, że nie nawiedzi mnie w nocy duch Latającego Holendra mogę golnąć trochę rumu 😉
Poniższy artykuł pierwotnie ukazał się na blogu Pirat na planszy, który stał się częścią portalu Przystanek Planszówka