Weekendowe łajbą pływanie

Autor:

Kategoria:

Ahoj wilki morskie! Neptun był łaskawy i weekend pod względem wypraw po planszówkowych wodach był bardzo owocny. Udało się kolejny raz przetestować Piraci: Karaibska flota, 6. bierze! Blefuj i wyruszyć w dziewiczy rejs Trucizną.

Wszystko to jednak poprzedziło spotkanie z Czarnymi historiami i tu rzecz niebywała, czy to przez brak rumu w ładowni, czy też zbyt wysokie fale w brzuchach mieszające ale gdzieś powietrze uszło i zabawa nie była udana, tak jak w grudniowy dzień smażonego karpia prezentami obstawiony od samego rana 😉 Skład był mocny, bo zawitali w naszej przystani starzy znajomi Hiszpanie – Hiszpański Koksu, Czarna Hiszpanka i Mały Hiszpan. Należy chyba też mieć na uwadze, że Mały Pirat z Małym Hiszpanem tak kajutę rozkołysali, że prawie wszyscy za burtę powypadali. Hiszpański Koksu już przy trzeciej karcie z historią miał wyraz twarzy, jakby sam sobie w głowie jakąś historię smażył 😉 Ostatecznie ile kart było nikt z załogi nie spisał, bo wszyscy z radością przyjęli wieści, że na dzisiaj już nikt Czarnych historii nie pieści i na nową łajbę się przesiadamy, bo w dziewiczy rejs wyruszamy.

Stało się tak, że pomimo iż to Hiszpanie z Trucizną do portu zawinęli to znowu ja musiałem odgrywać rolę tego najbardziej w instrukcjach oczytanego (jakby wszyscy zapomnieli, że Pirat liczyć sztuki złota tylko potrafi, a  w słowie pisanym tylko trzy ixy robią za wszystko). Do wyprawy w nieznane dosiadła się Lady J. aby odkrywać nowe tereny przez Hiszpan wskazane. Trucizna, jakby kto nie wiedział to taka gra karciana, co do trzech kociołków wyłożonych na stole należy dolewać eliksirów w ręce trzymanych i od czasu do czasu trucizną właśnie zaprawianych. Kulminacyjny moment w danym wywarze  jest taki, że jeśli dolewasz mikstury i przekraczasz liczbę 13 w garze to zabierasz wszystkie w nim karty dotychczas zebrane, a w to miejsce zostawiasz to co ostatnio zostało dodane. Temu, co więcej flaszek z przekroczeń pojemności gara zostaje to z zasady punktów ujemnych najwięcej dostaje. Mieszaliśmy i mieszaliśmy, aż sześć rund różnych zatruć powstało. Pirat start miał dobry, bo po pierwszym mieszaniu miał 0 punktów ujemnych, po drugim gotowaniu tylko -4, a po trzecim dorzucić musiał kolejne -9. Po starcie w rejs udanym, chyba znowu Kraken zaczął maczać swe obślizłe macki w kursie łajby Pirata, bo kolejne wyniki to -22, -10 i -13. Tak też się stało, że Pirat ten dziewiczy rejs musi uznać dla siebie niezbyt udany, bo jak inaczej można przyjąć czwarte miejsce na…Agrr! Zemsta będzie słodka i  Hiszpankę i Hiszpana spotka, bo to rzecz jest niebywała, żeby Pirata organizm truć już w weekendowy rejs od samego rana! Dodatkowo podejrzenia były takie, że Czarna Hiszpanka pamięć przy zapisywaniu swoich wyników miała słabą i dlatego niespodziewanie się okazało, że Czarnej Hiszpance dziewiczy rejs z Trucizną się wygrało 😉 [wyniki: 1. Czarna Hiszpanka -27; 2. Lady J. -30; 3. Hiszpański Koksu – 49; 4. Pirat – 53].

W tak pochmurnych dla Piratach chwilach na morzu doszło do zmiany łajby na bardziej dla Pirata przyjazną – Piraci: karaibska flota. Z uwagi na to, że doświadczenie na razie marne, a to było dopiero drugie na łajbę spojrzenie, musiało nastąpić szybkie instrukcji przypomnienie. Przyznać muszę, że za wyjątkiem przebrzydłych panów, co to na tej łajbie za hersztów się uważają to jest to na razie łajba graficzno-rozrywkowe  pirackie spełnienie. Na poprzedniej wyprawie, gdy ta łajba była w użyciu udało się wypłynąć w trzy rejsy ( jeden czteroosobowy i dwa trzyosobowe), a tym razem wyruszyło nas ponownie czworo i finał wyprawy był taki,że Lady J. najlepszą flotę zbudowała i wszystkich skasowała. Na koniec tej wyprawy, tak nasze sakwy złotem brzęczały – Lady J. 115; Pirat 86; Hiszpański Koksu 66; Czarna Hiszpanka 45. Od razu widać kto rządzi na morzu, a kto przy garach w Truciźnie ;p

Następny dzień rejsów to czteroosobowa partia Blefuj (w tym dwa szczury lądowe, które po raz pierwszy te karty w dłoni trzymały), czyli gra w robale i zwierzaki, co wprawiają Lady J. swymi profilami w obrzydzenie 😉 Po niezbyt jasnym rozstrzygnięciu i próbie zatopienia łajby Pirata przesiedliśmy się ponownie na  Piraci: karaibska flota. Tym razem skład trzyosobowy, w tym szczur lądowy, któremu Pirat wykładał zasady na planszówkowym morzu obowiązujące, a dodatkowo do czego wstyd się przyznać Pirat podpowiadał, jakie okręty szczur ma licytować i jak w niektórych okolicznościach się zachować. Całe szczęście Lady J. honoru naszego pirackiego rodu dochowała i dla nowicjusza i Pirata szans na wygraną nie dała 😉 Zasoby sakwy na koniec rejsu: Lady J. 131!; Pirat 118, Niemłody Majtek 115.

Dzień ten kończyliśmy na łajbie 6. bierze! w trzyosobowej potyczce w składzie, jak na zakończonym chwilę wcześniej rejsie łajbą  Piraci: karaibska flota. Wstyd się przyznać ale przynajmniej na tym rejsie Pirat samodzielnie tryumfował i najmniej z całej trójki byczych głów dla siebie zachował.  Cztery rundy zostały rozegrane, a na koniec łajby graczy w takie ilości byczych głów były przyodziane: Niemłody Majtek 49; Lady J. 32; Pirat 18.

Odkryciem rejsów na które w ten weekend udało się wypłynąć była mała talia Dobble do Świata Gier Planszowych pewnego razu, jako gratis dodana. Dla mnie i dla Lady J. w rozgrywce dwuosobowej Dobble sprawiły tyle radości, że kto wie, czy łajba ta w całej swej okazałości w naszej zatoce nie zagości.

A na koniec pamiętajcie łotry i wilki morskie, gdy Pirat na morzu harcuje to morze będzie gorące i rekinom głów do żarcia przypadnie tysiące! Agrr!

Krzysztof Niziałek
Krzysztof Niziałek
Rach, ciach, trach! W pierwszej kolejności pudła z karciankami i kośćmi plądruje, bo szybkiej konfrontacji ciągle poszukuje i nad wyraz miłuje. Wytchnienia w rodzinnej kooperacji szuka, gdzie wspólnie z Lady J. i Małym Piratem przygody przeżywają i złym lordom brzydkie gęby obijają.

Masz chwilkę?

Przeczytaj także