[vc_message]Poniższy artykuł pierwotnie ukazał się na blogu Prosto z pudła, który stał się częścią portalu Przystanek Planszówka[/vc_message]
Sytuacja na którą czeka wielu graczy. Zakup nowej gry… Kolorowe pudło trafia w nasze ręce. Najpierw zerwanie folii chroniącej opakowanie, otwierasz je i wyłaniają się poszczególne komponenty. Plansze, instrukcje, pionki, karty, żetony w wypraskach itp. Aż w końcu docierasz do głównej zawartości wielkiego pudła, która czasem jest skrywana pod wypraską, czasem wystawiona na bezpośredni kontakt z graczem.
Powietrze….
Pudła gier planszowych często mają spore rozmiary. Pół biedy, gdy jest to uzasadnione zawartością, lub sposobem uporządkowania elementów jak np. w Tikalu czy Filarach Ziemi (na zdjęciu). Jednak w niektórych przypadkach główną zawartością jest mieszanina gazów. Przykładów jest wiele: Hej to moja ryba, Warhammer Inwazja, 51 Stan i wiele innych. Zawsze zastanawia mnie celowość tego działania. Może przyczyną jest to, że:
- Duże pudło łatwiej sprzedać: bardziej rzuca się w oczy, no i większe to lepsze, bardziej złożone, ciekawsze….
- Standaryzacja wielkości pudełek czyli względy ekonomiczne dla producenta….
A jak to wygląda z punktu widzenia gracza? Zachwyt przechodzi w rozczarowanie. Wydając od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych za tytuł, spodziewamy się wodotrysków a nie delikatnej morskiej bryzy. Półka szybko się zapełnia, co może być jedną z przyczyn zaprzestania kupowania kolejnych tytułów. Osobiście wolałbym 10 rożnych gier na półce niż 6, których pudełka (np. te z Fantasy Flight Games jak Warhammer) dobrze się prezentują. Wiem, że pojedynczy głos nie ma siły przebicia, ale wolałbym, żeby producenci zastanowili się nad wielkością pudeł.
Póki co rozpakowując niektóre gry możemy cieszyć się ich klimatem zanim jeszcze zaczniemy grać. Wręcz powiewem klimatu z otwartego pudła….Trochę jak „opłata klimatyczna” w miejscowościach wypoczynkowych: płacisz nie za bardzo wiedząc za co…
Nie czepiając się:
1) brakuje przecinków (co najmniej kilku)
2) półka nie pisze się 'pułka'
Poza tym zgadzam się w zupełności. Pudełka większości gier są za duże, co przy dużej kolekcji szczególnie denerwuje, bo szybko brakuje miejsca. Z drugiej strony majstersztykiem w ilości elementów w pudełku jest chyba 'Czerwony Listopad'. Po otwarciu nie da się tak włożyć elementów, żeby pudełko się domykało.
Ech. Czytelników przepraszam: sądy przepracowane i w biegu piszą.
Staram się by pojawiły się 2 wpisy w tygodniu: a i tak ten się opóźnił o jeden dzień.
Literówka poprawiona (dzięki za cynk). Z przecinkami we wszystkich moich tekstach mogą się pojawić braki…. zapewniam, że to nie oznaka lekceważenia czytelnika ale moja od podstawówkowa przypadłość.
Jak widać ze skrajności w skrajność: albo pudło prawie puste, albo nie idzie go domknąć. Może zaczną powstawać instrukcję jak umiejętnie spakować grę żeby w pudełku się zmieściła:)
Ciężko domknąć Agricolę (nie udało mi się nigdy) oraz polskie wydanie Ingeniousa. W tym drugim przypadku pakuję podstawki pod wypraskę i wówczas wschodzi.
Czasem lubię większe pudła. Gdy gra ma tendencję do panoszenia się po stole, wówczas dobrze zaopatrzyć się w organizer lub pudełko wędkarskie, które ładnie wszystko posegreguje i maksymalnie skróci setup. Lecz ów organizer wymaga określonej „wysokości” pudełka. Ewentualnie można trzymać poza pudłem, co z kolei strasznie mnie estetycznie uwiera 😉
Ahoj Wujaszku! „…spodziewamy się wodotrysków a nie delikatnej morskiej bryzy” ta bryza to chyba specjalnie dla mnie 😉 „Wielkie pudło” to przecież prawdziwy przejaw amerykańskiego stylu życia. Wielkie silniki, wielkie hamburgery i wielkie długi 😉 „Opłata klimatyczna” = dyskryminacja, tak samo, jak opłata za posiadanie psa, bo przecież koty też chcą aby za nie płacić 😉