[vc_message]Recenzja gry Oregon pierwotnie ukazała się na blogu Prosto z pudła w formie trzyczęściowego „procesu”. Dla wygody czytelników, zamieszczamy całość w formie jednego artykułu.[/vc_message]
Portret pamięciowy
Wysoki sądzie: na ławie oskarżonych zasiada gra Oregon. Oregon to stan w zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Rywalizowali o niego Hiszpanie, Rosjanie, jego wybrzeże przemierzał słynny James Cook. Przez Oregon zmierzała także pierwsza lądowa wyprawa na zachód, która dotarła do Pacyfiku kierowana przez Lewisa i Clarka. Wszystko to by wreszcie w 1811 roku z inicjatywy Johna Jacoba Astora powstała pierwsza stała osada na terenie tego przyszłego stanu.
To właśnie przez ziemię Oregonu wędrują w 1846 rewolwerowcy, przedstawiciele prawa, pionierzy i całe ich rodziny. Część z nich skuszona żyzną ziemią osiedla się i w krainie Indian buduje miasta. W ich rolę mają wcielić się gracze którzy zasiądą do rozgrywki…
Oskarżony to gra autorstwa Ace i Henrika Berg’ów przeznaczona dla 2-4 graczy. Egzemplarz znajdujący się na ławie oskarżonych został wydany przez Hans im Gluck i charakteryzuje się innym pudęłkiem (mniejszym i prostokątnym) niż ostatnio zasiadający na ławie oskarżonych , które w środku podziuelone jest na cztery przegródki. Jego wnętrze to:
Plansza. To ona ma nas przenieść na żyzne ziemię Oregonu. Obszar gry jest podzielony na pięć rzędów i kolumn, których pole przecięcia stanowi sześć mniejszych kwadratów. Na tej siatce umieszczono linie kolejowe, góry, żyzne ziemie i jeziora, które będą determinowały możliwości rozbudowy naszych terenów i stanowiły miejsce walki o nasze wpływy. Wokół planszy wydrukowany jest tor punktacji. Wszystko w stylizacji dzikiego zachodu.
Instrukcja. Tradycyjnie kolorowa jednak w dość nietypowym formacie. Polski gracz musi niestety zaopatrzyć się w tłumaczenie instrukcji dostępne w internecie. Gra jest niezależna językowo więc zagraniczne wydanie nie wpłynie to na jakość i wygodę rozgrywki.
By móc zajmować ziemię każdy z graczy otrzymuje 15 farmerów. Zdawać by się mogło, że kształt pionków nie wpływa na rozgrywkę. Jednak utrzymanie ich w konwencji gry, w tym wypadku są to farmerzy z pewnością ucieszy oko niejednego gracza.
W pudle znalazły się dwie tale kart, które będą wykorzystywane podczas rozgrywki. Talia kraobrazu na którą skłąda się po 10 kart z pięciu rodzajów (z wozem, bizonem, osadnikami, orłem i ogniskiem). Są to takie same rysunki jak na oznaczeniach kolumn i rzędów na planszy. Talia budynków złożona z 21 kart a na każdej z nich jeden z 7 budynków: urząd pocztowy, przystań, kościół, szyb węglowy, kopalnia złota, magazyn i stacja kolejowa. Wykonanie ich jest bardzo dobre zarówno pod względem jakości grafik jak i grubości kart. Jest to ważne ponieważ karty przez większość gry trzymane są w rękach graczy co naraża je na uszkodzenie. Można oczywiście je zabezpieczyć zakładając przezroczyste koszulki. Pasujący rozmiar to 45×68 mm.
Wraz z wymienionmi elementami na stół trafia po 21 żetonów węgla i złota, które z jednej strony mają nadrukowane wartości od 1-5, z drugiej symbole węgla lub złota. Każdy z graczy dostaje kafel dodatkowego ruchu i jockera. Ostatnimi elementami niezbędnymi do rozgrywki są kafle budynków. 28 płytek budowli z symbolami takimi jak na kartach budowli. Po obu stronach mają nadrukowany ten sam symbol. Dodatkowe 7 kafli budynków jest jednostronne i stanowią płytki startowe losowo dobierane przez graczy.
Bardzo miłym gestem ze strony wydawcy jest wyposażenie gry w woreczki strunowe. Pozwala to na zachowanie porządku w pudełku.
Po zapoznaniu się z profilem pamięciowym wnoszę o sprawiedliwy proces dla zasiadającego na ławie oskarżonych.
Oskarżenie
Wysoki sądzie. Życie, które zawiodło mnie na ławę oskarżonych nie było łatwe. Porzuciłem swój dom na wschodzie by szukać lepszego życia na zachodnich ziemiach. Wraz z rodziną zapakowaliśmy swój dobytek na wóz i ruszyliśmy do Oregonu. Trud podróży i rywalizacji miał dostarczyć nam radości i spokoju. Dlaczego zatem dziś skazano nas na odsiadkę w pudle?
Wysoki Sądzie. Zapoznaliśmy się już z portretem pamięciowym oskarżonego, który jest grą dla 2 do 4 osób. Fakt bycia grą stawią oskarżonego w jednym szeregu z największą recydywą: Chińczykiem, Monopoly i innymi bezmyślnymi i losowymi tytułami. Czy piętno na nim odciśnięte jest słuszne? Czy może w tym kolorowym pudle kryje się niewinny przedstawiciel gatunku, przykładna gra która może umilić czas wielu osobom? Niech oskarżony powie co ma na swoje usprawiedliwienie.
Jestem winny bycia przedstawicielem gatunku Eurogier. Ace i Henrik Berg wyposażyli mnie w mechanizmy, które nie pozwolą mi wyrzec się tej etykiety. Ale odwołuje się do litery prawa: gra z natury nie jest zła. I ja, choć nie mogę powiedzieć, że jestem doskonałym tytułem, nie uważam abym był zły. Wyposażono mnie w trzy główne mechanizmy: zdobywanie kontroli nad obszarem poprzez wystawianie farmerów, dociąganie i zagrywanie kart oraz wykładanie żetonów budynków. Ich połączenie ma sprawić, że czas spędzony na rozgrywce nie będzie czasem zmarnowanym.
Na początku rozgrywki każdy z graczy otrzymuje 3 losowe karty krajobrazu i jedną budynku, 14 farmerów, żeton dodatkowej rundy, żeton jokera i po jednej z siedmiu płytek startowych. Tak wyposażeni pionierzy ruszają by zasiedlić żyzne ziemię Oregonu.
W pierwszej fazie obowiązkowym ruchem jest wystawienie przydzielonej płytki startowej. Nadrukowane są na nich budynki (po jednym z każdego rodzaju). Budynki odgrywają bardzo ważna rolę przy punktowaniu.
W każdej kolejnej turze gracz musi zagrać dwie spośród 4 posiadanych kart. Może zagrać 2 karty krajobrazu dzięki i postawić swojego farmera na jednym z 6 pól na obszarze gdzie przecinają się symbole z kart. Zagrywając kartę krajobrazu i kartę budynku wystawić można żeton z budynkiem (takim jaki jest nadrukowany na karcie). Rząd lub kolumnę na której może być wystawiony żeton wyznacza karta krajobrazu.
Zagranie jednej z czterech kart to nie wszystko co oferuje w rozgrywce. Gracz posiada także żeton jokera, który pozwala zastąpić kartę krajobrazu. Po jego zagraniu odwraca się go na stronę „nieaktywny”. Kolejnym bonusem, którym dysponuje każdy z graczy jest żeton dodatkowego ruchu. Analogicznie do jokera po użyciu odwraca się go by zaznaczyć, że został wykorzystany.
Cóż w tym ciekawego: dostać 4 losowe karty, wybrać parę i zagrać, wyłożyć farmera lub określony budynek? Czym ta gra ma przyciągnąć uwagę graczy? Niech wypowie się naoczny świadek:
Każde zagranie kart miało mnie przybliżyć do zwycięstwa. Farmerów starałem się stawiać przy budynkach już zlokalizowanych na planszy. Budynki w miarę możliwości przy swoich farmerach. Nie raz musiałem planować do przodu wystawiając farmera bądź budynek w miejscu gdzie niczego i nikogo poza dziką przyrodą Oregonu nie uświadczyłem. Wszystko po to by w kolejnych ruchach wykorzystać zasiedlony teren. Na każdym z budynków nadrukowana jest liczba punktów, którą można za niego uzyskać. I tak gdy do wyłożonej przystani dołożyłem farmera i otrzymywałem 4 punkty. A co z rejonami gdzie farmerzy pojawili się wcześniej niż budynki? Lokalizując budynek obok farmerów za każdego, który przylega bezpośrednio do budynku dostawałem punkty. Zatem jeżeli port wystawiłem w otoczeniu 3 farmerów przysługiwało mi 12 punktów!
Oregonu nie zasiedlali tylko moi pobratymcy! Budynki mogły dać punkty także innym kolonizatorom tych terenów. Do każdego z nich, o ile miejsce jeszcze było i karty przeciwnikom sprzyjały mogli dostawić się pozostali gracze. A gdy dostawiany budynek sąsiadował z farmerami z innych rodów – każdy dostawał punkty w zależności od liczby swoich pionków. Zasiedlać teren trzeba było z rozwagą patrząc by nie wzbogacili się na tym inni gracze.
Dodatkowe punkty dostawaliśmy za trzymanie się razem. Grupa 3 sąsiadujących ze sobą farmerów jednego koloru to dodatkowe pięc punktów.
Wysoki Sądzie: dwa z siedmiu budynków oskarżonego oprócz punktów dają także bonus: dworzec kolejowy pozwala na odsłonięcie żetonu dodatkowego ruchu, magazyn pozwala odsłonić użytego wcześniej jokera. Zatem mała liczba punktów, które za nie otrzymujemy rekompensowana jest przez premie. Jak już wspomniano w grze występuje 7 budynków: urząd pocztowy (3 punkty), przystań (4 p., musi sąsiadować z jeziorem), kościół (1 punkt za każdego farmera przylegającego do budynku), dworzec kolejowy (1 p., może być stawiany tylko an torach), kopalnia złota (3-6p.) i szyby węglowe (1-3p.)które stawiać możemy w górach, magazyn (1 p.).
Z zeznań innego świadka:
Prosty farmer ze mnie. Ale szybko odkryłem, że w zależności od budynku, który mam dostępny muszę przyjąć różne drogi do zwycięstwa. Czasem zaszywałem się w górach by zebrać jak najwięcej złota i węgla. Czasem z ręki pozbywałem się budynku mając nadzieje na lepszy. Innym razem obserwując poczynania innych kolonizatorów niczym sęp rzucałem się na wolny teren by dostawiając jednego farmera dostać nawet 8 punktów za kościół.
Bazując na zeznaniach świadków widać niezaprzeczalnie, że oskarżony jest winny losowości!
Nie jestem bez winy: losowość faktycznie towarzyszy rozgrywce. Gracze dobierają karty zdając się na przypadkowy traf. Determinuje to miejsce gdzie postawić mogą budynek i farmera. Rodzaj budynku też zależy od karty. Dodatkowo korzystając z kopalni i szybu węglowego nigdy nie wiadomo jakiej wartości surowiec się wydobędzie. Raz to będzie złoto warte 5 punktów, innym razem 3. Węgiel może być warty 3 punkty, ale zdarza się ten gorszej jakości za 1. O tym jakiej wartości surowiec wydobyli nie informują pozostałych kolonizatorów. Dopiero gdy rozgrywka dobiegnie końca (ostatnia runda ma miejsce gdy ktoś wystawi ostatniego farmera lub zużyte zostaną płytki określonej liczby budynków), odsłaniają i dodają punkty zdobyte w kopalniach i szybach.
Wysoki sądzie: jestem grą z gatunku Euro do której ma zasiąść i dobrze się bawić możliwie największa grupa odbiorców. By tak sie stało rozgrywka nie może odstraszać nowicjuszy i stawiać ich na z góry przegranej pozycji. Z drugiej strony losowość jest tutaj ograniczona by bardziej doświadczonych graczy nie dopadła frustracja. Frustracja którejkolwiek grupy graczy skazuje nas gry na wydłużony wyrok odsiadki w pudle.
Po zapoznaniu się z portretem pamięciowym i oskarżeniem odraczam rozprawę w celu przeanalizowania materiału dowodowego. Na kolejnym posiedzeniu przedstawiony zostanie wyrok.
Wyrok
Proszę wstać! Sąd odczyta wyrok:
Oregon już od pięciu lat odbywa wyrok w pudle. Został skazany na odsiadkę i przez wielu w ogóle nie jest zauważany. Nie doczekał się on wielu wideocastów, reklam i dyskusji na forach. Tylko niektóre sklepy wystawiły go na swoje półki. Niniejszy proces miał na celu osądzenie czy to odsunięcie od społeczności graczy jest słuszne.
Wykonanie gry jest naprawdę na wysokim poziomie. Przyjemne dla oka grafiki, drewniane pionki w kształcie farmerów, żetony. Wszystkie te elementy nie budzą zastrzeżeń. Jedynie format kart mógłby być większy. Karty w rozmiarze takim jak te, które znajdujemy w Filarach Ziemi, czy Ticket to Ride USA są czytelne ale mogłyby być większe. Ułatwiłoby to ich tasowanie. Jednak nie jest to zarzut, który wpłynąłby na ogólny odbiór gry. Hans im Gluck po raz kolejny udowodniło, że potrafi stworzyć porządną oprawę wizualną do mechaniki gry.
Jeżeli już mowa o mechanice, to w pozornie banalnych zasadach można odnaleźć sporo dobrej zabawy. Choć dobór kart wprowadza czynnik losowy, to nie psuje on rozgrywki. Z czasem gracz zaczyna zauważać i wykorzystywać nadażające się sytuacje na planszy. Trzy sposoby zdobywania punktów (dołożenie farmera, budynku oraz stworzenie grupy) sprawiają, że wynik nie jest tylko wypadkową dobranych kart. I choć miłośnicy „mózgożernych” gier mogą czuć się zawiedzeni to trzeba pamiętać, że Oregon jest grą familijną. W tej kategorii zastosowana mechanika się broni.
W tym miejscu pojawia się pewien dysonans: z jednej strony to gra familijna, z drugiej okazuje się, że doświadczony gracz ma pewną przewagę. Także fakt, że osoba wykonująca ruch przed nami gra słabo i wręcz wystawia nam dobre okazje do punktowania, może dać nam przewagę nad pozostałymi graczami. Co gorsza – czasem jest to odbierane jako efekt losowości, bo jak to jest, że nasze ruchy dają nam ciągle więcej punktów? Na szczęscie stosunkowo krótki czas gry daje możlwość odegrania się, a z każdą rozgrywką zauważamy więcej mozliwości wystawiania naszych farmerów i budynków. Warto to uwzględnić przedstawiając grę nowym graczom.
Biorąc pod uwagę familijny charakter gry zaletą jest fakt, że część punktacji jest ujawniana dopiero na końcu (żetony węgla i złota). Wprowadza to pewien dreszczyk emocji i akceptowalny poziom losowości. W grze występuje także umiarkowana interakcja: mniej lub bardziej świadomie można komuś zająć upatrzoną pozycję na planszy. Choć gra nie ma głębszego klimatu – jak przystało na „euro”, temat jest mniej znaczący – to jest ona niesamowicie regrywalna i dobrze sprawdza się w każdej liczbie osób (od 2-4).
Sąd uznaje, że oskarżony jest przez wielu niesłusznie skazany. Nie wiadomo czy zawiodła promocja tytułu, czy fakt, że w roku 2007 nie można było mówić, że to rewolucyjny tytuł. A szkoda, bo mamy do czynienia z naprawdę solidną grą „euro”, którą śmiało można polecić tym, którzy szukają prostych ale nie banalnych tytułów. Oregon polecić jako odskocznie dla ogranych już tytułów familinych typu „Ticket to Ride” czy „Carcassonne”. Na koniec warto wspomnieć, że na stronie www.yucata.de, istnieje możliwość wypróbowania gry w systemie turowym – zatem nie trzeba kupować w ciemno. Jeżeli ktoś szuka lżejszej gry do rozgrywek w gronie o różnym stopniu zaawansowania hobby planszówkowego – Oregon zasługuje na uwolnienie z pudła!
Czynniki łagodzące wyrok:
- jakośc wykonania;
- proste zasady;
- gra dobra zarówno w 2 jak i 3-4 osoby;
- regrywalność
Dowody winy:
- jeden z budynków wydaje się zbyt wysoko punktowany (szczególnie przy umiejętnym wykorzystaniu go)
- abstrakcyjność
Uncle Lion ogłasza wyrok:
uwolnić z pudła!
Informacje o grzeTytuł: Oregon Autor: Henrik Berg, Åse Berg Grafiki: Franz Vohwinkel Wydawnictwo: Hans im Glück Liczba graczy: 2-4 Czas gry: 45 minut Profil na BGG: link |
7 Nasza ocena: |