List miłosny (Love Letter)

Liściki, miłosne bileciki.

0

[vc_message]Poniższy artykuł pierwotnie ukazał się na blogu Pirat na planszy, który stał się częścią portalu Przystanek Planszówka[/vc_message]

Każdy swą księżniczkę ma, tak samo, jak swój sposób w jaki jej serce zdobywa. Odległe to czasy, gdy panowie gęsimi piórami liściki skrobali i do wybranek swych serc wysyłali. Czasami posłańcy coś dopisali i dodatkowo w garnku uczuć zamieszali. „Love Letter” mały hit z 2012 r., który z założenia pozwala nam wcielić się w adoratora księżniczki zamkniętej w pałacu do której mamy dostęp jedynie przez pośredników, wylewając swe uczucia na kartkach papieru.

Co w ładowni?

List miłosny 03Bez problemu dostaniecie na naszym rynku pięknie wydane „Love Letter” od wydawnictwa AEG (Alderac Entertainment Group), która to gra wyszła spod ręki japońskiego twórcy gier Seiji Kanai. A dlaczego piękne? Uwierzcie, gdy wpadnie w Wasze pirackie łapska czerwony woreczek (podobno welurowy) z żółto-złotymi, wyszywanymi literami nazwy gry i sznureczkiem w takim samym kolorze, który zamyka ten woreczek prześliczną, podwójną kokardką, to od razu pomyślicie, że jest pięknie i że jest to gra dla kobiet 😛 Tylko, jak tu mają grać kobiety, gdy listy miłosne  mają być doręczane właśnie dla kobiety i to księżniczki. Gwoli obowiązku recenzenckiego dodam, że ten piękny woreczek z całą zawartością wciśnięty jest w blister.

A co w środku?  Tu właśnie wychodzi „małość” tej gry ale w czysto fizycznym rozumieniu. W środku bowiem mamy wyłącznie 16 kart, które stanowią całą talię kart biorących udział w rozgrywce; 4 karty pomocy; malutką książeczkę, w której została spisana instrukcja oraz opisane zostały zdolności poszczególnych kart; 13 drewnianych znaczników w kolorze czerwonym, które będą znaczyły nasze postępy w trudach zdobycia serca księżniczki.

Całość wydania jest bardzo klimatyczna i naprawdę przy pierwszym kontakcie gra uwodzi i chce się podbić serce księżniczki. Grafiki na kartach przedstawiają różne warstwy społeczne z okresu, gdzie panie obowiązkowo były wciśnięte w gorsety, a panowie udawali wytwornych, dobrze wychowanych panów do pierwszych kielichów wina wzniesionych na chwałę króla (czyli niedużo się zmieniło 😉

List miłosny 02

Jak tym pływać i jaki kurs?

Mechanicznie to prosta sprawa. Karty tasujemy, odrzucamy pierwszą z góry, a następnie rozdajemy po jednej karcie dla każdego z graczy. Wyjątek stanowi gra w duecie, bo w takim przypadku oprócz odrzucenia pierwszej karty z wierzchu talii, wykładamy dodatkowo trzy kolejne karty i kładziemy je odkryte na stole. Każda z kart na ręce to posłaniec, który ma dostarczyć nasz list do księżniczki.

W swojej turze gracz dobiera kartę ze stosu i jedną z dwóch posiadanych wówczas kart musi odrzucić, a tak naprawdę wyłożyć odkrytą na stół i rozegrać akcję wynikającą z tej karty. Możliwe akcje to przede wszystkim interakcja – zaglądanie w karty współgraczy, porównywanie „rąk”, wymiana kart, czy też odrzucanie karty przez wskazanego gracza.  Gracze rozgrywają kolejno swoje tury. Runda kończy się w momencie, gdy skończy się stos kart, bądź gdy z gry zostaną wyeliminowani wszyscy gracze oprócz jednego. Na koniec rundy ten gracz który pozostał jeden na polu walki, bądź posiada kartę o najwyższej wartości (karty mają wartość od 1 do 8), wygrywa daną rundę i jest bliższy zdobycia serca księżniczki. W nagrodę taki gracz otrzymuje czerwony znacznik uczucia. Gracze rozgrywają kolejne tury. Wygrywa gracz, który zdobędzie określoną ilość drewnianych znaczników miłości (ilość niezbędnych znaczników do zwycięstwa jest różna w zależności od liczby grających).

List miłosny 05

Do abordażu, czy na dno?

O tym, że jest to gra pięknie wydana już wiecie i to jest ogromny plus tej gry. Druga sprawa to mechanika i przyjemność z niej płynąca. Naprawdę mając na uwadze tak małą ilość kart oraz małą ilość postaci występujących na kartach, to jest to perełka w klasie „filerów” o bardzo prostych zasadach ale jednocześnie bardzo atrakcyjnej rozgrywce. Dedukcja, blef i interakcja między graczami to charakterystyka tej gry. Zaletą na plus jest również bardzo dobra skalowność. Gra w minimalnym zestawie dwóch osób nie traci dużo i czerpie się z niej mnóstwo przyjemności. Problem może być tylko natury mentalnej, bo jak tu konkurować z wybranką swojego serca o serce księżniczki zamkniętej w pałacu 😉

List miłosny 04

Minusy to przede wszystkim zbyt mała różnorodność postaci, co przekłada się na to, że grafiki na kartach często się powtarzają, a różnorodność możliwych akcji do przeprowadzenia mogłaby być większa. Z drugiej strony taka specyfika mechaniki gry opartej na 16 kartach. Muszę też przyznać, że razem z Lady J. pomimo pięknego i starającego się budować klimat wydania, w samej mechanice gry nie odczuliśmy, iż konkurujemy o serce księżniczki przesyłając dla niej liściki miłosne. Pierwsza rozgrywka nawet nas zniechęciła i była typem rozgrywki, w której bliżej niesprecyzowane oczekiwania rozpalone wydaniem nie zostały spełnione. Dopiero kolejne rozgrywki dawały nam bardzo duże dawki przyjemności konkurowania ze sobą, przy czym zupełnie nie myśleliśmy o księżniczce i postaciach występujących na kartach, a jedynie o zwycięstwie (na które ja czekałem zdecydowanie zbyt długo). Dlatego polecam, bo przyjemność z rozgrywki jest najważniejsza, a tutaj znajdziecie jej bardzo dużo w krótkim czasie.

Tekst i zdjęcia: Pirat Cristobal

Dane techniczne łajby
nazwa: Love Letter
ładowność: od 2 do 4 piratów
wiek pirata: od 10 lat
czas rejsu:  ok. 20 minut
koszulki: 63,5 mm x 88 mm 

Kurs na BGG

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj