[vc_message]Poniższy artykuł pierwotnie ukazał się na blogu Pirat na planszy, który stał się częścią portalu Przystanek Planszówka[/vc_message]
Arrr! To wszystko przez te krasnoludy i ich pazerność! Ile to lat wykorzystywały biedną Śnieżkę! Ugotuj, uprasuj, wypierz brudne gacie i tak każdego dnia. Siedem dni w tygodniu! A co w tym czasie robiły te okropne krasnoludy? No, jak co?! Bawiły się, piły ważone piwo i…no nie! Całe dnie żłobiły żyłę złota! Kopały, oszukiwały jeden drugiego, a przede wszystkim sabotowały pracę innych krasnoludów. Małe łapki wymachujące kilofami i obślinione brody w imię złota! Od lat na polskim rynku robotę dla krasnoludów wydawnictwo G3 Poland daje, a jakby tego było mało to Pirata na kilka miesięcy też tam zesłało! To moja relacja z wyprawy do karcianego świata krasnoludów – „Sabotażysta”.
Co w ładowni?
„Sabotażysta”, jak na karciankę od wydawnictwa G3 przystało trafia w pirackie łapska, w dobrej jakości pudełku, które swoimi gabarytami nadaje się świetnie na wszelkie wyjazdy i imprezy. Zmieści się praktycznie w każdej torebce Lady J., a jak trzeba to zmieści się do kieszeni (ale kto by tak robił o planszówki trzeba dbać!). W środku 110 kart, a na kartach: tunele (44 karty), które będziemy drążyć; bryłki złota (28 sztuk), które będziemy szukać; karty akcji (27 kart) dzięki którym będziemy sabotować; krasnoludy kopacze (7 kart); sabotażyści (4 karty). Zawartość pudełka dopełnia rzecz jasna instrukcja w języku polskim oraz folder reklamowy.
Jakość kart bez zastrzeżeń. Graficznie to standardowo kwestia gustu. Dla mnie podobają się grafiki na kartach chociaż nie są jakieś wyjątkowo piękne ale kto obiecywał, że w podziemnych tunelach będzie pięknie. Karty tuneli, to tunele, które będziemy drążyć i napotkamy w nich myszy, jakieś stare wiadra, resztki po paleniskach itp. Krasnoludy natomiast to rzecz jasna niezbyt urodziwi brodacze i szkoda tylko, że na 11 kartach są wyłącznie dwa ich wzory, które różnią się pomiędzy sobą kolorami górnej części garderoby. Widząc postać sabotażysty mam za każdym razem niezmienne uczucie, że jego spojrzenie przypomina mi naszych polityków. W oczach cwaniactwo, przebiegłość i gold, gold!
Jak tym pływać i jaki kurs?
„Sabotażysta” to imprezowa gra karciana o dużej negatywnej interakcji, przeznaczona od 3 do 7 graczy w której gracze podzieleni na 2 grupy przez ok. 30-40 minut poszukują złota. Drążą tunele, niszczą przeciwnikom sprzęt i udają, że są zawsze po słusznej stronie sprawy i poszukują złota dla dobra ogółu. Blef, dedukcja i interakcja – tak, to wszystko tu znajdziecie.
Nim przejdziemy do zasadniczej rozgrywki ustalamy rolę poszczególnych graczy, a więc kto będzie tym dobrym poszukiwaczem, a kto sabotażystą. Dobór ról odbywa się w sposób losowy poprzez rozdanie wśród graczy kart krasnoludów i sabotażystów. Każdy podgląda w tajemnicy przed pozostałymi, jaką frakcję w danej turze będzie reprezentował i zostawia tą informację wyłącznie dla siebie. W ten sposób tworzą się dwie grupy (chociaż czasami zdarza się tak, że nie ma wśród graczy sabotażysty). Grupa kopaczy poszukujących złota i grupa sabotażystów, która za wszelką cenę będzie starała się nie dopuścić do odnalezienia złota przez kopaczy. Następnie na stole rozkładamy zakryte 3 karty celu, gdzie tylko pod jedną jest złoto, a na środku wykładamy kartę z początkiem tunelu, który będziemy drążyć. Wygląda to tak:
Na koniec przygotowań tasujemy talię kart tunelu wraz z kartami akcji i rozdajemy każdemu z graczy 6 kart, które tworzą startową rękę gracza. Zaczynamy rozgrywkę. Rozgrywka toczy się przez trzy rundy, a na początku każdej rundy powtarzamy wszystkie czynności opisane powyżej. Oznacza to, że ktoś kto był w pierwszej rundzie dobrym krasnoludem już w drugiej może być sabotażystą.
Gracze w swojej turze mają do wyboru jedną z trzech możliwych czynności. Po pierwsze mogą wybudować tunel i wówczas wykładają kartę tunelu z własnej ręki i dokładają ją do tunelu budowanego z kart na stole. Po drugie mogą zagrać kartę akcji o ile taką posiadają. Karty akcji to przede wszystkim narzędzie sabotażystów, którzy mogą niszczyć sprzęt dla krasnoludów, bo z uszkodzonym wózkiem górniczym, połamanym kilofem, czy też zbitą lampą naftową nie da się drążyć tunelu do złota. Karty akcji pozwalają również zburzyć część tunelu ale również umożliwiają podejrzeć jedną z kart celu, co zdecydowanie ułatwia jest najważniejszą informacją dla kopaczy. Oczywiście krasnoludy dzięki kartom akcji będą mogły również reperować swój sprzęt. Ostatnia z możliwych czynności to spasowanie. Odrzucamy wówczas z ręki jedną kartę i nie wykonujemy żadnej innej czynności. Na koniec swojej kolejki dociągamy kartę na rękę ze stosu głównego połączonych kart tunelu i akcji.
Runda kończy się w chwili, gdy krasnoludy odkopią złoto i wówczas ta frakcja zdobywa punkty, bądź gdy skończą się karty w stosie kart z którego dociągamy karty na rękę (gramy jeszcze do czasu, aż skończą się wszystkim karty na ręce). W tym drugim przypadku to sabotażyści punktują i otrzymują złoto. Grę wygrywa gracz, a nie frakcja, który zdobył w przeciągu wszystkich trzech rund największą ilość złota.
Do abordażu, czy na dno?
Debiut „Sabotażysty” na rynku to 2004 r., a więc spory kawał czasu. Niemniej jednak już po premierze karcianka ta zdobyła rzeszę fanów i muszę przyznać, że po upływie takiego czasu jest to wzorowy przykład na to, że planszówki nie starzeją się tak, jak gry komputerowe. Moje pierwsze szlify w „Sabotażystę” zdobyłem w internetowym serwisie BGA i od pierwszej partii chciałem mieć ten tytuł w swojej kolekcji. Pomęczyłem wydawcę i łajba trafiła w moje łapska (w miejscu tym pozdrawiam serdecznie panią Monikę z wydawnictwa G3 Poland 😉 . Wiadomo, że negatywna interakcja zawsze na mym pokładzie jest mile widziana 🙂
Oczywiście z czasem, większą ilością partii zauważałem niedoskonałości w rozgrywce. Losowość, która może spowodować, że długi czas praktycznie odrzucamy tylko karty z ręki, bo nie ma czym naprawić sprzętu, bądź mamy sprzęt ale karty tunelu są zupełni z innej bajki. Z drugiej strony mamy karty tunelu, które tylko mogą pomóc krasnoludom, a my gramy po przeciwnej stronie i nie mamy czym uszkodzić im choćby naftowej lampy. Zdecydowanie też gra się przyjemniej już przy 4 graczach niż w minimalnym zestawieniu 3 osób ale to jest dolegliwość większości imprezówek, gdzie minimalny próg określony został na 3 graczy.
Jednakże nie są to minusy, które przyćmiłyby mi przyjemność z rozgrywki. Po prostu gra się świetnie. Uwielbiam kombinowanie, gdy gra większa grupa osób. Kto jest sabotażystą? Komu zniszczyć sprzęt, a komu naprawić. Podejrzeć kartę celu i blefować, że jest tam złoto, a to guzik prawda. Tych co posmakowali „Sabotażysty” nie ma co przekonywać. Gra jest bardzo dobra. W bardzo prosty mechanicznie sposób autorom udało się stworzyć grę niby kooperacyjną w której są dwie frakcje i którym niby chodzi o to samo (złoto) ale na różnych warunkach zwycięstwa, a nikt nie kwapi przyznać się, że jest tym złym krasnoludem. Prostota zasad pozwoli rozegrać partię w rodzinnym gronie po niedzielnym obiadku, a emocje gwarantowane i to niezależnie, czy przy stole zasiądziemy z samymi dzieciakami, czy też dosiądą się dziadkowie.
Reasumując, świat krasnoludów jest podobny do świata polityków. Walczymy w imię ogółu ale zyski przeliczamy tylko dla siebie 🙂 Kilofy w łapy i grać!
I na koniec klasyk dla wszystkich (krasnoludów też 🙂 – Sabotage!
Tekst i zdjęcia: Pirat Cristobal
Dane techniczne łajby
nazwa: Sabotażysta
ładowność: od 3 do 10 piratów
wiek pirata: od 8 lat
czas rejsu: ok. 30 minut
stocznia PL: G3 Poland
koszulki: 56 mm x 87 mm
Za przekazanie łajby dla wydawnictwa G3 Poland dziękuję i do pływania na ich łajbach nawołuję!