Świat Gier Planszowych – ewolucja czy krwawa rewolucja?

2

[vc_message]Poniższy artykuł pierwotnie ukazał się na blogu Prosto z pudła, który stał się częścią portalu Przystanek Planszówka[/vc_message]

23 kwietnia niespodziewanie stał się ważnym dniem dla polskiej społeczności graczy. Poprzez internet dotarła do nas informacja, o zaprzestaniu wydawania w formie papierowej Świata Gier Planszowych: jedynego w kraju czasopisma o planszówkach, dystrybuowanego na nośniku z celulozy. Wydawca nazwał to ewolucją, inni ogłosili śmierć czasopisma. Jak faktycznie będzie pokażą najbliższe miesiące. Pewne jest to, że temat wywołał burzę jakiej dawno nie widzieliśmy…

Pat w świecie gier planszowych

Mamy konflikt. Możemy stanąć po jego jednej lub drugiej stronie. Poszczególne strony wyciągają kolejne „asy” z rękawa. Pojawiają się argumenty i kontrargumenty.

Czy po ponad dwóch tygodniach można powiedzieć kto w tym sporze ma rację? Na pierwszy rzut oka nie. Rozpoczęła się gra o sumie niezerowej. Gdy czytam kolejne strony wypowiedzi stwierdzam, że jednak można. Wszyscy! Bowiem trudno odmówić racjonalności wypowiedzi obu stron, choć czasem wysuwane są niepotrzebne argumenty. Jesteśmy w sytuacji patowej. Skoro obie strony mają rację, czas przerwać błędne koło. Nie warto by ewolucja przeistaczała się w krwawą rewolucję. Ale zacznijmy od początku….

Świat Gier Planszowych – także na papierze…

Rok 2007. Pojawia się pierwsze czasopismo o grach planszowych, które przez 6 lat doczekało się 28 „papierowych” numerów. Był to okres dobry dla naszego hobby. Na rynku pojawiały się nowe gry, w różnych miastach organizowano coraz więcej imprez integrujących graczy, zaczęły pojawiać się strony poświęcone planszówkom. Wszystko to przyczyniało się do jednego: popularyzacji nowoczesnych gier towarzyskich (planszowych, karcianych i innych). Rozpoczęło się skuteczne łamanie stereotypów dotyczących planszówek: rozrywki, która w umysłach wielu jawiła się jako losowa, nudna, przeznaczona dla dzieci. Obwieszczono nadejście nowej ery. Renesansu gier planszowych.

Akcja wzrasta, wzrasta i myk…. i koniec

Ostatnie kilka lat można śmiało nazwać latami dobrobytu w polskim świecie planszówek. Rosnące jak grzyby po deszczu sklepy, coraz większa liczba wydawanych gier, w tym wiele po polsku (!), kolejne wydawnictwa, dostrzeżenie rodzimych produkcji na rynku światowym. Nowe serwisy planszówkowe i blogi. Pisma papierowe ( ŚGP, Biletyn Gra) i w wersji elektronicznej (Rebel Times, Biuletyn Gra). Rozwinęło się bardzo prężne forum gry-planszowe.pl, pojawiły się artykuły o renesansie planszówek w prasie nie branżowej….. Czy polska stała się  planszówkowym rajem?

Zdecydowanie nie. Trzeba dostrzec także ciemną stronę zjawiska. Wiele sklepów nie wytrzymało konkurencji. Niektóre, szczególnie te stacjonarne, w znacznej mierze utrzymują się dzięki wprowadzeniu do oferty produktów, które zapewniają pewniejsze źródło dochodu, jak karcianki kolekcjonerskie czy bitewniaki. Rosnąca konkurencja spowodowała, że gry sprzedawane są czasem na granicy opłacalności.

A my, gracze, nie dostrzegamy tego, że tanio nie zawsze oznacza korzystniej (patrz „Strategia zakupów: kupić więcej niż pudło z grą…„). Dodatkowo rozwinął się spory rynek wtórny, który jest niejako naturalnym zjawiskiem, następstwem zwiększającej się oferty gier. Większy ich wybór, przy ograniczonych zasobach finansowych (oraz ograniczeniu miejsca na półce) sprawia, że zmuszeni jesteśmy dokładnie przeliczać wydatki (i miejsce) na hobby…

Papier jest za drogi…

Nie jest tajemnicą, że Polacy czytają coraz mniej. Świadczą o tym badania, choćby te, przeprowadzone przez Bibliotekę Narodową we współpracy z TNS Polska, które jasno wskazują, że 42 % Polaków nie przeczytało w ciągu miesiąca tekstu długości przynajmniej 3 stron lub trzech ekranów monitora. Te dane mają swoje przełożenie nie tylko na rynek wydawniczy książek ale także czasopism. Zazębia się to z coraz szerszym dostępem do internetu, w którym można znaleźć bardzo wiele treści nie płacąc za nie.

Papier ma swoją „magię”, przyjemnie jest trzymać w ręku książkę lub czasopismo. Przyjemnie i nierzadko wygodniej. Wielu z nas ma dość treści czytanych na komputerze, który męczy i niszczy wzrok. Papier ma także swoją cenę. Związaną ze składem, wydrukiem, dystrybucją, reklamą, podatkami…

Ignacy Trzewiczek (dla mniej wtajemniczonych: szef wydawnictwa Portal oraz autor gier planszowych) podjął decyzję. Działalność misyjna stanęła w miejscu. Pismo się sprzedaje, ale widać stagnację. Trzeba coś zmienić. Dla dobra wydawnictwa, pisma a także (a może przede wszystkim) rynku gier, Świat Gier Planszowych musi szukać nowych odbiorców ….

…. a my, gracze i wydawcy, musimy oszczędzać

Gdyby tylko koszty były problemem, pewnie wydawanie papierowego ŚGP nie byłoby problemem. Ale jeszcze trzeba spojrzeć na drugą stronę. Konsumentów. Choć nie da się ich łatwo „zaszufladkować” to jedno jest pewne: jako konsumenci lubimy generalizować, sądzić i dawać gotowe recepty nie znając wszystkich symptomów choroby. Ale jesteśmy pewni, że decyzja jest zła! Lepiej jest podnieść cenę pisma, bo i tak ludzie je kupią….

Obserwując forum Gry-Planszowe.pl na którym toczy się chyba najbardziej intensywna dyskusja na temat decyzji wydawcy ŚGP, warto zajrzeć do innych działów. Ile to razy wytyka się wydawcom, że sugerowana cena za grę jest zbyt wysoka? Ile razy wytykane jest sklepom, próbującym przedstawić swoją ofertę, że nie warto u nich kupować bo w sklepie Y można ten sam tytuł dostać za kilka złotych mniej? Jest zatem bardzo prawdopodobne, że podwyższenie ceny czasopisma może spowodować, że wielu z nas go nie kupi…..

Prowadzenie wydawnictwa to biznes. A ten opiera się na twardych danych. Albo coś przynosi zysk, albo nie. I nie musi to przeczyć przyjętej misji. Głodny misjonarz najpierw pójdzie szukać jedzenia, by potem móc skutecznie i przez długi czas działać….

Rozpoczęła się walka…

Walka okazuje się bardzo zażarta. Już nie tylko kwestia samej rezygnacji z papieru. Wyciągane są kolejne argumenty. Wśród nich fakt, że autorzy piszą za darmo. Czy to źle? Można polemizować. Jednak skoro wszyscy przyjęli „misyjny” charakter swojej pracy to nie powinniśmy mieć do nikogo pretensji. Kto wie, może bez tego nie ukazałby się żaden numer pisma?

Decyzja nie była konsultowana ze środowiskiem. Przynajmniej tym skupionym wokół forum Gry-Planszowe.pl. Jest to  grupa potencjalnych odbiorców, w której część osób poczuła się urażona, że nikt nie spytał ich o zdanie. Czyżby czas na kolejną refleksję?

Skoro wydawca nie konsultował tego, może oznaczać to dwie rzeczy: wiedział jaka będzie reakcja forumowiczów, lub niestety, ciągle forum nie stanowi grupy reprezentatywnej na której można opierać takie decyzję. Warto także „odczarować” kwestie mini badań marketingowych o które na forum nawoływano. W ankietach, sondażach deklarujemy, że postąpimy w dany sposób. Nasza faktyczna postawa jest jednak często inna….

Dlaczego nie kupię…

Wiele osób deklaruje, że nie będzie kupowało ŚGP po jego „ewolucji”. Tłumaczą to kwestią doznań zmysłowych jakie daje papier, faktem, że papierowe wydanie przyciągało dodatkami, których elektroniczna wersja nie będzie posiadała, tradycjonalizmem (planszówki są offline), liczbą darmowych treści o grach dostępnych w internecie za darmo… I ciężko zaprzeczyć, że mają rację.

Wielu z nas po prostu nie lubi czytać długich tekstów na komputerze. Przyznam, że należę do tej grupy osób. Jednak cała ta „afera” zwróciła moją uwagę na rynek czytników. Choć wielu go jeszcze nie ma, cieszą się coraz większą popularnością. Nawet na forum pojawiły się głosy, że „jak będzie mobi to kupię”. Zarówno zwolennicy elektronicznej formy jak i przeciwnicy podkreślają: ważna jest treść. To za nią cenią ŚGP. A ta na szczęście jest łatwa do przełożenia na elektroniczną formę, którą czytać możemy zarówno na komputerze, tabletach jak i różnego rodzaju czytnikach. Okazuje się, że na przeciw takim rozwiązaniom wychodzi nie tylko ŚGP. W ostatnim czasie jeden z blogów umożliwił pobranie treści swoich tekstów na czytniki. I myślę, że niedługo tym śladem pójdą także następni….

Nie zapomnijmy o misji….

Zamiast walczyć wrócimy do misji, która zdaje się być ważna zarówno dla wydawnictwa jak i byłych i przyszłych czytelników ŚGP: promocji gier planszowych.

Jak widać rynek się rozwija, lecz nie w takim tempie jak sobie wyobrażamy. Walka może odnieść odwrotny skutek od zamierzonego – może prowadzić do stygnamtyzacji środowiska jako hermetycznej, wręcz fanatycznej grupy ludzi. Będzie prowadzić do niepotrzebnych podziałów.

Chyba najwyższy czas ochłonąć i zamiast marnować siły na wojny w internecie, lepiej wspólnie zasiąść przy stole i tam stoczyć potyczkę. Wrażeń pewnie będzie równie dużo, a może nawet więcej a przy okazji będzie szansa by zaszczepić planszówkowego bakcyla kolejnym osobom….