PAK, czyli magia samoróbek do Władcy Pierścieni LCG

0
Karta stanowiąca nasz skromny hołd dla Twórcy Uniwersum

Karta stanowiąca nasz skromny hołd dla Twórcy Uniwersum
Karta stanowiąca nasz skromny hołd dla Twórcy Uniwersum

Na początku był Pomysł…

Za tajemniczo brzmiącym akronimem PAK, ukrywa się fanowski Polski Projekt Autorskich Kart do Władca Pierścieni Gry Karcianej (LCG). W ramach akcji popularyzującej naszą ulubioną karciankę, postaram się przybliżyć Wam – Graczom z kart i żetonów – zarówno starym wyżeraczom oraz nowym nie do końca zdecydowanych na zakup, acz dzielnie wypatrujących na półce nowej gry – fanowską scenę stanowiącą pewnego rodzaju podziemie karciankowe. Przeczytacie dziś jak od kuchni wygląda tworzenie kart w myśl zasady for fun, gdyż im więcej pracy, tym większy fun.

Swoją obecnością w PAKu zaszczycił nas Pan Piotr – prywatnie reżyser i Hobbit
Swoją obecnością w PAKu zaszczycił nas Pan Piotr – prywatnie reżyser i Hobbit

LOTR LCG jak prawie każda gra świata wkrótce po wejściu na rynek (USA 2011) doczekała się pierwszych samoróbek. Nam pewnego dnia przyszło do głowy, iż to nie może być, aż tak trudne, a po drugie fajowo byłoby móc dołączyć do ulubionego bohatera np. epicki hełmem dodającym +4 do siły obrony. Cytując klasyka, kto bogatemu zabroni 🙂 Gdy w połowie 2012 roku dzięki namowom Cread’a (znawcy Uniwersum Tolkiena i prywatnie mojego serdecznego przyjaciela) nabyłem Zestaw Podstawowy nie podejrzewałem, że karcianka pochłonie mnie bez reszty, a pewnego dnia przeglądając zapowiedzi od FFG wziąłem do ręki Encyklopedię Śródziemia lawina pomysłów dopełni dzieła. Wola posiadania własnych kart spowodował dotarcie do ludzi owe karty tworzących (polskich pionierów), finalnie w magiczny sposób Lekt poznał Corran’a i takoż narodził się PAK. Później pomysł gonił pomysł. Ukoronowaniem zarówno karciankowej pasji jak i istnienia PAKu było doprowadzenie do sędziowania i współorganizacji I Oficjalnego Turnieju (Yeah! Cread we did it!), mającego miejsce w Poznaniu na konwencie Pyrkon.

Na scenie spory dziś ruch…

Opisem samoróbkowej sceny w ujęciu globalnym zajmiemy się w innym razem, tutaj z przyzwoitości nadmienić muszę jedynie o moim współPAKowym mentorze – Corranie, którego wielu Graczy kojarzy zapewne z forum Galakty. Zajął się on prywatnie dość unikatową (nawet jak na klimaty Władcy Pierścieni) tematyką piratów z Umbaru, eksplorując bardzo specyficzne regiony. Największa szkoda, iż Fala z Umabru przeszła w środowisku bez większego echa.

Corran czekamy na reedycję!

„Wypatrujcie mnie piątego dnia o świcie!

O brzasku patrzcie na wschód!”

Po blisko roku pracy dobrnęliśmy do ok. 200 kart opatrznych symbolem PAKu. Postawiliśmy na uniwersalizm, większość kart jest neutralna, a zatem zdatna do zagrania na dowolną strefę wpływów. Postanowiliśmy jednak obecnie pójść inną ścieżką materializacji naszych pomysłów. W planach PAKu znajduje się scenariusz poświęcony szpiegowaniu orków w Mordorze – Ryzykowany Zwiad (tytuł roboczy), ma opowiadać o wyprawie trójki Strażników podszywających się pod żołnierzy armii Czarnego Pana, usiłujących wykraść tajne plany Białego Czarodzieja. Pojawią się nowe słowa kluczowe oraz nieoczekiwane zwroty akcji, a Gracze dostaną alternatywne zakończenia.

Robocza wersja pierwszej karty mordorskiego scenariusza
Robocza wersja pierwszej karty mordorskiego scenariusza

Druga przygoda pt. Biała Nawałnica (nawiązująca i adaptując poniekąd grę Wojna na Północy) urosła już do rozmiarów całego rozszerzenia, obejmującego trzy pełnoprawne scenariusze. Epicka opowieść o losach unikatowego trio bohaterów wmanewrowanych w straceńczą misję penetracji ruin Fornostu, doprowadzi bezpośrednio do starcia z potężnym Czarnoksiężnikiem z Angmaru, podłym i parszywym nekromantą, który nawet Gandalfowi dał się mocno we znaki.

Będą lochy, paniczny strach i Zjawy! Czujcie się ostrzeżeni!

Dłutem go! Młotem raz! Wykuwać czas!

Aulë opiekun i patron krasnoludzkich rzemieślników, kowali i zbrojmistrzów
Aulë opiekun i patron krasnoludzkich rzemieślników, kowali i zbrojmistrzów

Na początkach istnienia PAKu karty do zdatnej całości składał Corran. Wykorzystanie przyjaznego i darmowego GIMPa (z perspektywy osoby stroniące od programów graficznych niczym Balrog unikający wody poświęconej przez Elfy) okazało się strzałem w dziesiątkę. Dziś po kilkunastu godzinach nauki sam skutecznie tworzę karty, udowadniając, iż nawet największy oportunista da radę. Duże znaczenie mają oczywiście gotowe szablony z warstwami, które przygotowano z niesamowitą pieczołowitością. Wbrew pozorom najtrudniejsze okazuję się wyszukiwanie grafik do nowych kart. Wszystko ląduje oczywiście w wiadomej wyszukiwarce.

Przykładowa obróbka karty w programie GIMP
Przykładowa obróbka karty w programie GIMP

Postawiliśmy sobie ambitny cel, aby w przypadku grafik nie stosować ustępstw ani kompromisów. Bywa, iż poszukiwanie odpowiedniego obrazka trwa kilka godzin, a hasła wpisujemy w kilku językach i na dziesiątki konfiguracji. Zapożyczając grafiki zgodnie z oryginalnymi kratami od FFG zamieszczamy pseudonim Autora, zatem każdy chętny może odnaleźć jego prace w Internecie. Wiele kart z powodu niemożliwość znalezienia odpowiedniej grafiki musiało na razie wylądować w cyfrowej szufladzie, szczególnie, iż postawiliśmy głównie na ręcznie rysowane arty, rezygnując definitywnie z grafik komputerowych czy kadrów filmowych. Oczywiście i nam zdarzają się pomniejsze wpadki, jak choćby znany w Shire Hobbit imieniem Bill Rzeźnik (PAK #48), który wygląda jak zapluta pijaczyna w sklepie mięsnym albo innym Niziołek Anson Powroźnik (PAK #17) kombinowany z trzech różnych grafik. Każdy Gracz pośród naszych kart znajdzie własnego ulubieńca. Sam miałbym nie lada dylemat z wyborem faworyta, choć z racji miłości do wilków na podium znalazłaby się bez wątpienia Sfora Białych Wilków (PAK #46), a także idealnie dobrany przez Corran’a Hasufel (PAK #130).

Po kilkunastu próbach edycji szablonów kart dalsza praca odbywa się na sposób mechaniczny. Wystarczy zapamiętać poszczególne kroki, polegające na wklejaniu grafik i skalowaniu warstw, a modyfikowanie kolejnych staje się czystą przyjemnością. Na szczegółowy opis technik tworzenia bardziej skomplikowanych elementów obórki, jak np. obracanie tekstu przy kartach Wydarzeń czy tworzenie symboli scenariuszy nie mamy tutaj miejsca, ale możemy obiecać, iż wkrótce przygotujemy i opublikujemy dokładniejszy tutorial dla wszystkich chętnych 🙂

Ogarnęliśmy już GIMPa, znaleźliśmy grafikę, zbalansowaliśmy kartę, pora wyeksportować ją do formatu jpeg. i upublicznić, aby pokazać światu. Wiele razy spotkaliśmy się z krytyką (grunt, że konstruktywną), iż nasze karty są mocno przepakowane. Zawyżanie przeze mnie statystyk doprowadziło dzięki uporowi Corran’a do powstania kilku wersji beta, pamiętna niekończąca się wymiana maili w sprawie Hełmu Hadora (PAK #75), aż ostatecznie stanęło na ledwo +3 punktach wytrzymałości.

Sporny hełm, o który stoczono małą wojenkę
Sporny hełm, o który stoczono małą wojenkę

Idziemy dalej. Zamknęliśmy i wrzuciliśmy w sieć kartę, pora na postprodukcję. Namawiam oczywiście do samodzielnych prób wydruku i oprawy karty. Wiele zależy od satysfakcjonującego Was poziomu, tutaj podsuwam jedynie kilka ciekawych pomysłów wypraktykowanych licznymi eksperymentami.

Karty początkowo drukowałem na kolorowym papierze, efekt był jednak żałośnie mizerny. Kupno dobrej jakości tonera czy papieru do zdjęć również odpadł, gdyż zbędnie zwiększałoby to koszta. Z ciekowości zawędrowałem do punktu foto, gdzie po kilku nieudanych próbach otrzymałem szablon zdjęcia 15×10 cm, zaś na arkuszu mieści się przód i tył karty. Najpewniej Wasz fotograf będzie musiał sam obrobić wzornik. Za każdym razem prosiłem również o inny papier – grubszy, cieńszy, matowy, błyszczący, o rożnych gramaturach, aby finalnie dobrać odpowiedni. Wywołane karty docinam na drewnianej deseczce, używając tzw. tapeciak (nożyk tapeciarski) z wysuwanym bardzo cienkim łamanym ostrzem. Połówki przycięte do protektorów formatu CCG łączę klejem roślinnym do papieru. Dość uciążliwe jest docinanie półokrągłych rogów, śmiało można z tego zrezygnować, osobiście używałem wszystkiego – cążków do paznokci, zaokrąglonych nożyczek kosmetycznych i innych tnących cudów techniki. Jeżeli posiadacie (bądź możecie pożyczyć) gilotynkę introligatorską wycinanie kart będzie przyjemniejsze, ostre nożyce krojcze w przypadku wprawnej ręki sprawdzają się równie dobrze. Mankamentem dla purystów może być zmienna grubości kart, czasem nie zachowują ona również wymaganej wobec oryginału sprężystości, czuć to zwłaszcza po wyjęciu karty z koszulki i jej dokładniejszym obmacaniu. Po prawdzie ich sztywność zależy od użytego papieru, acz dzięki ilości użytego kleju możemy częściowo wypoziomować wagę i grubość karty. Najgorszym koszmarem było jednak dobranie odpowiedniego wymiaru, mordercza walka po paru podejściach dała satysfakcjonujący rezultat 62,82 x 87,71 mm zbliżony do oryginału. Zaproponowana prze z nas wielość idealnie pasuje do protektorów CCG zarówno od FFG jaki UltraPro. Wydruku kart możecie również spróbować w zakładach poligraficznych czy firmach produkujących ulotki, lecz to istna loteria. Wszystko jest kwestią ceny i Waszego samozaparcia.

Dodatek stworzony przez wyjątkowy duet ojca i syna
Dodatek stworzony przez wyjątkowy duet ojca i syna

Panie Lekt, a po ile te karty?

Przykład wykorzystania szablonów PAKu przy tworzeniu alternatywnych wersji kart :-)
Przykład wykorzystania szablonów PAKu przy tworzeniu alternatywnych wersji kart 🙂

Na koniec kilka słów o kosztach samoróbek. Z moich wyliczeń wyszło, iż jedna karta zrobiona bez wliczania w to poświęconego nań czasu to koszt około 1 zł (wliczam w to wywołanie zdjęcia i połowiczny koszt zafalowania), co przy normalnej cenie 50,00 zł za 60 kartowy Zestaw Przygodowy wydaje się przystępną ceną za karty, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż gramy dokładnie tym, co sami sobie zaprojektowaliśmy. Nawet zakładając, iż Profesor Tolkien czyni wybranego bohatera nieśmiertelnym 🙂

Quo vadis Gandalfie?

Obecnie tworzenie nowych kart PAKu dedykowanych talii Gracza nieco wyhamowało, złapaliśmy lekką zadyszkę, acz zapał całkowicie nas opuścił. Zauważyliśmy pewną prawidłowość w postaci przesytu oryginalnych kart ze wszystkich czterech stref wpływów. Dostrzegliśmy również niszę i potrzebę tworzenia większej ilości scenariuszy, skoro oryginalnych kart sprzymierzeńców, wydarzeń i dodatków mamy już grube setki. PAK wchodzi w nową fazę, kilka dni temu dorobił się swojej strony na Facebook’u, która wkrótce zacznie się rozrastać. Serdecznie zapraszamy do oglądania i komentowania – PAK WP LCG.

Drodzy Gracze odkryliśmy przed Wami karty, rozwiązując wiele tajemnic tworzenia samoróbek. Wszystko zapoczątkowało oczywiście odfoliowanie Zestawu Podstawowego, który jak wiemy kupiło blisko 3000 Graczy! Misją fanów jest zapewnienie ciągłości wydawniczej danego tytułu, naszym w przypadku Władcy Pierścieni będzie dokończenie cyklu saga-boxów, a zatem pudełkowe wydanie drugiej część Drużyny Pierścienia, czyli Road Darknes. Gra żyje dopóki są chętni, aby w nią grać, również dzięki samodzielnemu tworzeniu kart, najważniejsze jest przywiązanie do tytułu i niegasnąca radość czerpana z jego rozwijania.

Wy także możecie być tego częścią:

Pamiętajcie! 50 Czarnych Jeźdźców = The Road Darkens PL

Autoironiczna karta pomysłodawcy PAKu
Autoironiczna karta pomysłodawcy PAKu

Przydatne linki 🙂

Zapraszamy na nasz świeżo powstający kącik na fejsie:

https://www.facebook.com/PAKWPLCG

PAK WP PL na forum Galakty:

http://www.forum.galakta.pl/viewtopic.php?t=5329

Z pozdrowieniami w imieniu PAK

Marcin „Lekt” Wiatrak

Postscriptum

Zawiedzione szanse, nowe nadzieje …

Graficzny efekt rozgoryczenia kasacją wersji PL
Graficzny efekt rozgoryczenia kasacją wersji PL

Z innej beczki pozwolę sobie korzystając z okazji skomentować obecną zamieszanie wokół WP LCG. Poniższe wnioski stanowią wyłącznie mój prywatny komentarz i proszę ich nie łączyć z żadną z wymienionych powyżej osób.

Powiedzmy to sobie otwarcie – wprowadzając i rozwijając wersję PL gry popełniono kilka kardynalnych błędów marketingowych, pozostawiając przez dłuższy okres czasu grę i Graczy samych sobie. Decyzja o zaprzestaniu wydawnictwa gry w wersji polskojęzycznej została podjęta z czysto pragmatycznego punktu widzenia, przyjmuję ją i akceptuję, lecz jako gracz – nabywca produktu – niekoniecznie się z nią zgadzam. Każdy przedsiębiorca, który musiał dołożyć do interesu zna ból włodarzy Galakty. Z tym nie będę polemizował, sam tego doświadczyłem, gdy trzeba było w zębach zanieść comiesięczny haracz do wszechwładnej organizacji składkowej, zapłacić pracownikom pensje (to akurat słuszna konieczność), zatankować firmowe auto, kupić nowe materiały itd. Żadna – absolutnie żadna firma nie będzie dokładać do interesu bez końca. Zrozumienie tej żelaznej zasady biznesu pomoże wielu pieniaczom uzmysłowić sobie rację dla decyzji Galakty. Acz nie o fakt kasacji tutaj idzie, jeno o formę. Największy żal mam do sposobu w jaki zamknięcie drogi dla dalszego wypuszczania produktu w wersji PL zostało społeczności przedstawione. Wiadomość podano na dwa tygodnie po marcowym Pyrkonie, ziemia się zatrzęsła, kolana ugięły, a I Oficjalny Turniej przestał nagle cieszyć, gdyż mógł (wybaczcie pesymizm, ale najprawdopodobniej tak właśnie będzie) być pierwszym – corocznym, a okaże się najpewniej jedynym oficjalnym turniejem pod auspicjami wydawcy gry, z wypasionymi nagrodami oraz wspaniałymi ludźmi). Dlaczego nie przygotowano Graczy inwestujących w nowe karty nie małe wszak pieniądze, na taką ewentualność? Przygotowano rzecz jasna dużo, dużo wcześniej? Wystarczyło, aby uniknąć paniki i oceanów przelanej nienawiści wrzucić sprawę do wiadomości publicznej w zwięzłej i klarownej formie: „Szanowni Gracze, sprawa jest taka, sprzedaż pod kreską, za X miesięcy będziemy zmuszeni zaprzestać wydawnictwa gry w PL” plus mała argumentacja w postaci oficjalnego stanowiska firmy. Dostaliśmy newsa na stronie głównej firmy! Ostrzelani bez ostrzeżenia. Dlaczego oraz za jakie grzechy pyta? Za kupowanie kart wartych setki złotych? Niestety Galakta sama sobie ukręciła pętlę na szyi. Absolutnie nie chciałbym być teraz w skórze szefostwa Galakty, gdyż nawet, jeżeli Podstawka rozeszła się w 3000 egzemplarzy, wiernych Graczy, którzy „łykają wszystko jak pelikany” (cytat z Cread’a) jest bagatela… 100, góra 150? Brak mojego współczucia dla firmy wnika ze smutnego faktu, iż postawiono nas pod ścianą, wobec faktu dokonanego – „kończymy, zamykamy do widzenia państwu” – właśnie takie odniosłem wrażenie. Oczywiście najłatwiej strzelić tzw. focha i poczuć się obrażonym. Na szczęście znaleźli się nieocenieni zapaleńcy, który wzięli sprawy w swoje ręce – Wojo, Kulga, Schen i inni dziękuję piękne jesteście wielcy! 🙂

Na forum wylano niezliczone wiadra pomyj, padło także (o! Łasko Valarów!) kilka propozycji odkręcenia zaistniałej sytuacji, gro ludzi zadeklarowało jednak zerwanie z Galaktą i przerzucenie się na wersję anglojęzyczną (sam rozważam ten manewr przy zakupie Głosu Isengardu i chęci kontynuowania przygód z cyklem Ring Maker). Kijem Warty nie zawrócimy, a dalsze dywagacje dotyczące rozwoju sceny straciły na znaczeniu w momencie wprowadzenia planu naprawczego. Konsensus został wypracowany, lecz niesmak pozostał. Dostaliśmy maluteńkie światełko w tunelu w postaci obietnicy pudełkowego wydania drugiego rozszrzenia-sagi (aż zapytam niepewnie, co z pozostałymi czterema? Czy też wciąż będziemy się bawić w ponure zagadki?), jeno na litość Czarodziejów skąd nazwa dodatku – „Droga Ciemnieje”? Życzyłbym sobie (tyle dziś życzeń jeszcze Mikołajem zostanę…) oraz wszystkim Graczom, którzy zakupią owe rozszerzenie, aby Galakta postanowiła jednak bardziej szczęśliwie przetłumaczyć jego tytuł. Dosłowny przekład jest w tym przypadku równie ciężkostrawny, co potrawka z Czatownika 🙂 Akcja reanimacyjna trwa, puls pacjenta wciąż jest wyczuwalny, a Gandalf czeka cierpliwie na rozwój sytuacji. Pyta również niepewnie czy pakować plecaczek do Morii, bo lembasy takie pyszne i jeszcze latarka by się przydała w kopalni?

Powyższy tekst o samoróbkach ma/miał być jednym z wielu dowodów od fanów dla Galakty, iż scena żyje i ma się całkiem nieźle. Gracze są zdeterminowani i nieugięci. Pamiętajcie proszę szanowni Galaktyczni, że jesteśmy od siebie zależni, a ten czarodziejski kijek ma dwa końce. Gdy wyschnie źródełko, my jakoś sobie poradzimy, tylko kto wówczas będzie kupował nowe gry? Apeluję pokojowo, aby zawrzeć rozejm i usiąść do wspólnego stołu. Panie i Panowie karty na stół. Czekam na końcowy wynik i rezultaty akcji. Rzekłem.

Dość już narzekaniom, przekornie zakończmy tekst pozytywnym akcentem. Cieszmy się z tego, co udało się już osiągnąć – ze wszystkimi Drukami na Żądanie oraz Koszmarnymi Taliami dorobiliśmy się zawrotnej liczby przekraczającej 2500 kart! Pośród nich masa perełek, pięknych grafik, w które tabuny artystów włożyło swój talent oraz umiejętności. Wszystko, aby dostarczyć nam niezapomnianych wrażeń artystycznych i fabularnych podczas rozgrywki. O atmosferę przy stole musimy zadbać sami, o kompanię do wspólnego grania również warto się zatroszczyć ciepłą herbatą i słodkim poczęstunkiem.

Pamiętajcie świat to gra. Gra, którą tworzymy dla siebie!

Marcin „Lekt” Wiatrak