Z pamiętnika badacza
Sięgając po raz pierwszy po pudełko z grą „Relic Runners” nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać. Z produktami Days of Wonder – studio odpowiedzialnego za stworzenie gry – wcześniej nie miałem styczności. Sam obrazek na pudełku zaś sugerował, że jest to gra czerpiąca pomysłami z archeologii i postaci typu Indiana Jones. Nasuwa się myśl – „ A więc mam do czynienia z grą przygodową. Super!” Niestety, nic bardziej mylnego. Bujanie się na linach, zwiedzanie najeżonych pułapkami świątyń, czy zwalczanie nieprzyjaznej fauny odstawiamy niestety na bok, ustępując planowaniu ścieżek i pospiesznemu bieganiu z punktu do punktu w poszukiwaniu artefaktów. Strategiczne? Tak. Logicznie, odrobinę. Familijnie? Bardzo.
A oczom jego ukazał się skarb
Co widzi podekscytowany gracz, gdy po raz pierwszy otworzy pudełko z nowo nabytą grą, w Polsce dystrybuowaną przez wydawnictwo Rebel.pl? Jego oczom ukazuje się jedna z najładniej wykonanych planszówek w jaką przyszło mu grać. To najmocniejsza strona chłopaków z Days of Wonder. Ich gry są zawsze ślicznie wykonane, pełne szczegółów i kolorowe. Z wyjątkiem planszy. To sieć kilku punktów połączonych ze sobą piaszczystymi, bądź wodnymi szlakami. Na wspomniane punkty, gracze rozkładają żetony ruin, bądź świątyń – te kafelki to już wyższa półeczka. Świątyń w grze jest 3 rodzaje, niebieska, fioletowa i biała. Każda świątynia składa się z trzech różnych żetonów – pięter można powiedzieć – ułożonych na siebie na styl piramidy. Zarówno każdy kolor jak i „poziom” świątyni ma przypisany do siebie inny rodzaj bonusu, jaki otrzyma gracz po jego okryciu. Jedne dają nam zwyczajne punkty, inne dodatkowe racje żywnościowe potrzebne do dalszej eksploracji, a część z nich wpływa na rozgrywkę dalekosiężnie, w sensie daje nam pewien bonus na sam koniec gry, bądź w odpowiednim jej momencie. Do każdego koloru świątyń, a także do ruin, przypisane są świetnie wykonane figurki reliktów. Czaszka wykonana z kości słoniowej (nieprawdziwej oczywiście), jadeitowa żaba, szafirowy majestatyczny ptak , oraz totem z purpury – to najśliczniej wyglądające elementy w całej grze. Do wymienionych cudów dochodzą jeszcze karty postaci, bądź badaczy i elementy którymi gracz się posługuje w trakcie poruszania się. Piony ścieżek, odkrywców i żywności mimo, że wyjątkowo kolorowe nie są już tak dobrze wykonane. Przywodzą na myśl tanie zabawki sprowadzane z azjatyckich krajów. Nie wszystko złoto co się świeci.
Wyprawa po złote runo
Skoro już wiemy jak dobrze wygląda nasze główne danie, teraz musimy dowiedzieć się czym to się je. Rozgrywka w Relic Runners jest niezwykle prosta. Gracze w swojej kolejce wykonują kilka ruchów mających na celu zwiększenie ich puli punktowej.
Gracze układają ścieżki z dostępnych im belek w kolorach danej postaci. Pierwsza belkę ustawiamy za darmo, każda kolejna postawione musi być połączona z naszą „ścieżką” i nie możemy postawić więcej niż jednej belki na turę. Eksploracja ruin (nie świątyń) pozwala na dokładanie kolejnych elementów trasy. W pewnych okolicznościach możemy przełożyć postawione już wcześniej tory w inne miejsce. Naszym zadaniem jest utorowanie sobie przy pomocy tych ścieżek trasy do świątyni bądź ruin. Gdy już do nich dotrzemy, kosztem racji żywnościowych ( każdy gracz ma 5 na start, regenerowane po powrocie do obozu centralnego), możemy je eksplorować. Gdy już przebadamy dany poziom świątyni, odwracamy żeton piętra i korzystamy z dobroci jakie skrywa. Odkrycie całej świątyni, bądź przemierzenie wszystkich elementów ruin na danym punkcie na mapie przywołuje w miejsce badanego obszaru relikwię w odpowiadający wcześniej „zdobytym” miejscom kolorze. Artefakty te zdobywamy jeżeli uda nam się przebyć w jednym ruchu z jednego pola posiadającego relikt na drugie z tym samym świecidełkiem. Wydaje się skomplikowane, ale gdy otrzymamy już pierwszą figurkę, wyprawy po kolejne idą jak po maśle.
I to w zasadzie jest główny cel gry – kolekcjonowanie punktów poprzez stawianie ścieżek, eksploracje i zdobywanie posążków. Pomóc tym wszystkim mają nam specjalne umiejętności naszych bohaterów – każdy z pięciorga zdobywców ma do dyspozycji 2 skrzynki z ekwipunkiem, które stawiamy na karcie bohatera z interesującą nas umiejętnością w momencie, gdy przemierzymy szlak wodny. Jedynie stawiając belki na rzekach mamy taką możliwość – inaczej byłoby zbyt łatwo. Gra kończy się w momencie, gdy określona liczba artefaktów zostanie pozyskana przez graczy – wtedy podliczamy wszystkie zdobyte punkty zwycięstwa.
Wracając do obozu
Zbliżając się ku końcowi przygody w ruinach zapomnianych cywilizacji, zastanówmy się, jak zaserwowane przez Days of Wonder danie smakuje?
Przyjemnie. Jednym słowem od tak po prostu. Gra nie jest czymś innowacyjnym. Jest zwyczajnie w świecie fajna. Wykonana wzorowo w aspekcie figurkowym (przynajmniej w większości), zachęca do główkowania i jest doskonałym pomysłem na grę w gronie rodzinnym. Gdy się już opanuje wszystkie zasady, partia może trwać od 40 do 90 minut zależnie ile osób bierze udział w rozgrywce. Zaleca się odgórne planowanie swoich ruchów, zapoznanie się z rozstawem świątyń i ułożenie strategii już we wczesnych etapach w rozgrywce by być o krok przed innymi w wyścigu po artefakty. Czas gra tutaj istotną rolę – artefaktów jest bardzo mało, więc im szybciej je zbierzesz, tym większa szansa na zwycięstwo. Nie jest to w żadnym razie majstersztyk, nie jest też grą świetną jest po prostu dobra. Jeżeli szukasz gry na krótką chwilę, a jakość wykonania ma dla Ciebie znaczenie Relic Runners mogę polecić z czystym sercem.
Zalety
- Wykonanie większości elementów;
- zachęca do myślenia;
- szybka, dynamiczna rozgrywka;
- losowe bonusy świątynne.
Wady:
- Nierówność między jakością elementów;
- mimo wszystko, zasady nie są do końca jasne przy pierwszym przeczytaniu;
- postacie mogłyby być bardziej różnorodne.
Tekst powstał dzięki współpracy Przystanku Planszówka ze studentami specjalności Gamedec – badanie i projektowanie gier.
Informacje o grzeTytuł: Relic Runners Autorzy: Matthew Dunstan Grafiki: Julien Delval Wydawnictwo: Days of Wonder Liczba graczy: 2-5 Czas gry: 40-80 minut Profil na BGG link |
7 Nasza ocena: |