Jedni mówią, że to gra o żupnikach, sztygarach, białym złocie i Wieliczce, w której od ponad 6000 lat wydobywana jest sól a znajdująca się tam kopalnia, jako jeden z pierwszych zabytków, została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Drudzy mówią, że to planszówka, w której zarządzamy pionkami tak, by zdobyć kolorowe kostki, a te ostatecznie zmienimy na żetony będące walutą. Wszyscy mają rację, gdyż Magnum Sal to typowa eurogra, z dość nietypowym tematem przewodnim. Powstaje zatem pytanie, czy po pięciu latach od premiery, planszówkowa sól zachowała swój smak?
Panowie Żupnicy
Nim rozpocznę opowieść o samej grze, najpierw chciałbym wspomnieć o dwóch takich, bez których by jej nie było. Są to oczywiście jej autorzy, dla zachowania klimatu zwać możemy żupnikami, to Polacy, czyli Marcin Krupiński i Filip Miłuński. Znani na rodzimej scenie planszówkowej to z roli recenzenta, to z roli autora innych planszówek. Piszę o tym, gdyż jeżeli zasiądziecie do Magnum Sal i smak tej planszówkowej potrawy będzie mdły lub mocno przesolony, to do nich możecie mieć pretensje. Może się także zdarzyć, że ta strawa połechcze wasze kubki smakowe, wtedy warto wiedzieć czyją kuchnię polecać innym. Czy połechtała moje planszówkowe podniebienie?
Zwiedzamy….
Magnum Sal to gra, wydana przez Wydawnictwo Leonardo Games w 2010 roku. Recenzowany egzemplarz pochodzi z drugiej edycji, która poza kosmetycznymi zmianami w oprawie graficznej i zmiany działania narzędzia „Wózek”, niczym się nie różni od pierwszej edycji. Za oprawę graficzną odpowiedzialny jest trzeci zarządzający (żupnik): Piotr Nowowiejski. Może nie jest to tak znane nazwisko jak Michael Menzel i nie jest to jeszcze poziom prac mistrza, jednak należą mu się słowa pochwały.
Zacznijmy zwiedzanie od pudła, gdyż jest ono nietypowe. Płaskie, z klimatyczną, ale niestety trochę zbyt ciemną okładką, przez co ginie na półkach sklepowych. Rozmiar pudła uważam za zaletę. Nie jestem zwolennikiem pakowania planszówek w zbyt duże opakowania, które potem ciężko pomieścić na półce.
Zawartość również przyciąga wzrok. Przede wszystkim dzięki podzieleniu obszaru rozgrywki na dwie części. Pierwsza to plansza, na której widzimy średniowieczną Wieliczkę i najważniejsze jej budynki, a wśród nich nie mogło zabraknąć choćby zamku i karczmy. Ale Wieliczka to też żupa, a ta jest drugim obszarem, dokładanym do planszy głównej. Składa się z szybu i losowo rozkładanych komnat rozmieszczonych na trzech kondygnacjach. Magnum Sal to eurogra, nie zabrakło zatem drewnianych znaczników (sól w trzech kolorach) i różnych żetonów: zamówień królewskich, wspomnianych wcześniej komnat, narzędzi czy pieniędzy. Są też robotnicy, swojskie chłopaki, których tu zwą górnikami, w innych grach meeplami.
W całości wykonania tylko kilku elementów mogę się nieco czepiać. Są nim pieniądze, wyjątkowo małe i łatwo przez zgrubiałe palce, umęczone ciężką praca w kopalni przelatujące, a także czarne meeple, które przy słabszym oświetleniu zlewają się z ciemnymi kaflami kopalni. Osoby z którymi testowałem grę, zwróciły także uwagę na niezbyt intuicyjne oznaczenie kolorów górników na narzędzia „suchy prowiant”. Inny kolor leżących i stojących sugeruje pionki rożnych graczy….
Sztygar i jego droga do awansu….
Jeżeli zdecydujcie się na przygodę z Magnum Sal, waszym zadaniem będzie tak optymalizować wydobycie soli z kopalni, by zarobić na tym jak najwięcej pieniędzy. Ten kto po 3 fazach, symbolizujących kolejne tygodnie pracy w kopalni, będzie najbogatszy, z rąk mości panującego króla, otrzyma awans ze strzygara, zarządzającego górniczym zespołem, na żupnika.
W Magnum Sal, droga do zwycięstwa wymaga umiejętnego dysponowania posiadanymi górnikami. Ekipa z którą rozpoczynamy nie należy do dużych, do tego w każdej turze (z wyjątkiem pierwszej) możemy wykonać tylko dwie akcje. Przyjdzie nam wybierać, czy chcemy poruszać swoimi górnikami w kopalni, wydobyć z niej sól, wysłać górnika jako pomocnika do budynku, samemu skorzystać z budynku, czy wreszcie spasować, by nasi pracownicy mogli odpocząć.
Pod ziemią…
By się wzbogacić potrzebujemy sól. Ta oczywiście znajduje się pod ziemią, czym głębiej, tym większa szansa na cenniejszy surowiec, ale także większy trud jego wydobycia. Górników wystawiamy do szybu i komnat kopalni, tak, by tworzyli oni nieprzerwany łańcuch. Co ciekawe, nie ważne, kogo to będą pracownicy – ważne, że zachowana jest ciągłość. Będzie to miało duże znaczenie przy wydobyciu białego złota, gdyż aby przetransportować ją na powierzchnię, w każdej komnacie i części szybu w której gracz nie ma swoich górników, będzie musiał zapłacić przeciwnikowi jeden grosz za każdą przenoszoną kostkę. Zatem jak widać, odpowiednie rozmieszczenie pracowników będzie miało duże znaczenie dla rentowności przedsięwzięcia. Dodatkowo ukryty jest tutaj element negatywnej interakcji, gdyż w czasie rozgrywek zdarza się, że świadomie będziemy blokowali możliwość przesunięcia górnika przez przeciwnika.
Praca pod ziemią nie należy do łatwych, często będziemy zmagali się z zalewającą komnatę wodą, którą należy wypompować, albo pokonywać zwiększając liczebność górników w miejscu wydobycia cennego surowca. Nasi pracownicy będą się męczyć, więc będzie trzeba zapewnić im wypoczynek co spowolni nasze ruchy.
W Wieliczce
Dobry sztygar wie, że samo wydobycie soli to nie wszystko. Równie ważne będzie wykorzystanie infrastruktury w samej Wieliczce. A tam do dyspozycji mamy kilka budynków. W karczmie, będziemy mogli zatrudnić nowych górników. Warsztat umożliwia zakup narzędzi, które oprócz różnego rodzaju korzyści w czasie każdej fazy, przynoszą nam punkty zwycięstwa na koniec gry. Szyb wodny pomoże wydobyć wodę. Na targu kupimy lub sprzedamy sól. Wreszcie będziemy mogli udać się do zamku, by realizować królewskie zamówienia, które przynoszą nam zysk w postaci pieniędzy. A gdy nie będziemy wiedzieli co ze sobą zrobić, zawsze można iść na rynek, by wygrać w kości jakiś grosz…
W części z budynków, będziemy mogli umieścić swojego górnika jako pomocnika. Pozwoli nam to zarobić dodatkowe grosze, gdy ktokolwiek skorzysta z budynku. Zatem i tutaj mamy element bezpośredniej interakcji. Przewidywanie ruchów przeciwnika pozwala uciułać cenne monety.
Jak przystało na dobry worker-placement każdy z tych budynków to mały trybik. W czasie rozgrywek szybko zauważymy, że wszystkie one mają sens, w zależności od przyjętej strategii, każdy może się nam do czegoś przydać.
Narzędzia
Cięzko sobie wyobrazić górnika bez narzędzi. W Magnum Sal znajdziemy ich siedem rodzajów. Nie wszystkie są od razu dostępne: w czasie fazy odkrytych zostanie maksymalnie 7 spośród 21 kart narzędzi. Z czasem także ich cena będzie ulegać zmianie, dlatego przyjdzie nam decydować, czy kupować wybraną kartę od razu, czy poczekać aż cena spadnie, ryzykując jednak, że inny sztygar sprzątnie nam je sprzed nosa.
Dobrze prosperująca kopalnia
Na Magnum Sal składa się kilka ciekawych i dobrze ze sobą dopasowanych mechanizmów, które tworzą naprawdę udaną planszówkę. Chciało by się wręcz rzec, że tworzą dobrze prosperującą kopalnie. Już po pierwszej rozgrywce, którą rozegraliśmy w wariancie dwuosobowym, wywołała ona niesamowicie pozytywne wrażenia. A w więcej osób jest jeszcze ciekawiej.
Nie jest to gra nowatorska. Nie była nią w czasie premiery, a po kilku latach sięgając po nią, tym bardziej mogą mieć wrażenie, że wszystko to wszystko już gdzieś było…. Jeżeli ktoś grał w Caylusa, Stone Age i inne tytuły oparte na mechanice worker placement na pewno zauważy podobieństwa. Ale trzeba też głośno powiedzieć, że jest to bardzo udane wykorzystanie znanych mechanizmów. Nie zawsze trzeba wyważać otwarte drzwi. Dzięki temu dostajemy porządną eurogrę o nietypowym temacie.
Można narzekać, że temat jest doczepiony trochę na siłę. Ale i to nawiązuje do samej Wieliczki: bo czy w czasach gdy powstawały kolejne szyby kopalni, ktokolwiek myślał, że stanie się ona cennym obiektem turystycznym? Nie sądzę. Mało tego, poszczególne mechanizmy mimo wszystko nawiązują do tematyki i wszystko układa się w spójną całość. A, że część osób podczas rozgrywki szybko zapomni o górnikach, soli, zamówieniach królewski i będzie przesuwać meeple, kolorowe kostki i realizować zadania… Cóż, taka już natura eurogier.
Polskie dziedzictwo przysypane kurzem
Wieliczka to jeden z najcenniejszych zabytków w Polsce. Znany na całym świecie, ściągający całe rzesze turystów. To polski produkt turystyczny, który tętni życiem. Magnum Sal to bardzo solidna gra planszowa, która z jakiegoś powodu nie zdobyła należytego rozgłosu. Może to z powodu trochę za ciemnej grafiki na pudełku, która sprawia, że tytuł ten ginie na półkach sklepów? Mało o niej słychać na forach, w rankingach, niewielu recenzentów o niej napisało…. A szkoda, bo na pewno na to zasługuje. Nawet jeżeli to jeszcze nie poziom Spel des Jahres, to bez kompleksów można postawić ją na półce obok czołowych polskich planszówek.
Mam wrażenie, że znów nie potrafimy wykorzystać dobrego produktu, który posiadamy. Aż dziw, że muzeum w Wieliczce, nie wykorzystuje gry w celach promocyjnych. Tym bardziej, że jest ona całkowicie niezależna językowo, a w pudełku znajdziemy instrukcję w trzech językach. Okazjonalne wydarzenia w postaci promocji gry pod ziemią, gdzie autorzy tłumaczyliby zasady nowym graczom, mogłyby być niesamowite…. Szkoda, że nie doszło do tego w 2010 roku, gdyż z całą pewnością tematem zainteresowałyby się różne, nie tylko planszówkowe, media.
Wydobądź sól z pudła….
Nieumiejętne wykorzystanie soli, zamiast wydobyć smak z potrawy, może uczynić ją całkowicie niejadalną. Podobnie nieumiejętne łączenie sprawdzonych mechanik, może przyczynić się do powstania marnej planszówki.
Filip Miłuński i Marcin Krupiński oddali w nasze ręce dobrze „posoloną” grę. Pudło z Magnum Sal skrywa planszówkę o stopniu trudności nieznacznie większym niż ten znany choćby z Stone Age. Jest tu miejsce na planowanie, jest negatywna interakcja, która szczególnie w trybie 3-4 osobowym, gdy na planszy robi się ciaśniej, dodaje grze smaku. Również wykonanie stoi na wysokim poziomie. Wszystko to sprawia, że w tym niewielkim pudle mamy grę, która może być kierowana do szerokiego grona osób: tych mniej doświadczonych graczy, którzy poznali już kilka planszówek, jak i bardziej doświadczonych planszomaniaków.
Dlatego jeżeli lubicie średniej ciężkości eurogry, a jeszcze nie poznaliście Magnum Sal – sięgnijcie po to pudło. Osobiście żałuję, że dopiero niedawno poznałem ten tytuł, bo choć może są bardziej nowatorskie gry, to tutaj mamy pewność, że otrzymujemy bardzo dobrze działającą planszówkę. I nie zapomnijcie powiedzieć o Magnum Sal innym graczom, bo ta gra zasługuje na szerszą promocję.
Informacje o grzeTytuł: Magnum Sal Autorzy: Marcin Krupiński, Filip Miłuński Grafiki: Piotr Nowojewski Wydawnictwo: Gry Leonardo Liczba graczy: 2-4 Czas gry: 90 minut Profil na BGG link |
8 Nasza ocena: |