Kiedy któregoś dnia, w moje ręce wpadła książka „Zombie survival„, całkowicie zmieniłem podejście do żywych trupów. Od tamtego czasu zombie są dla mnie tłem, a w całej opowieści głównymi aktorami są ludzie oraz strategie przetrwania jakie przyjmują. Pewnie dlatego większość gier o zombie omijam szerokim łukiem. Od tego typu tytułów oczekuje czegoś więcej niż planszowego hack and slash z kostką w roli głównej.
Mimo mojego sceptycznego podejścia do zombie-planszówek sięgnąłem po Atak Zombie. Jest to planszowy debiut Piotra Pieńkowskiego, o którym w internecie przeczytamy m.in. iż był redaktorem naczelnym Świata Gier Komputerowych i że tworzy poezję śpiewaną. Od człowieka od lat obserwującego branżę rozrywkową i posiadającego wrażliwość artystyczną oczekiwałem planszówki z klimatem, czegoś więcej niż bezmyślne zabijanie Szwendaczy. A co dostałem?
Prolog
Czuję, że niedługo coś się wydarzy, ale nie wiem co. Strach jest szybszy od palącego się lontu… a ten już się żarzy.*
Kiedy sięgnąłem po pudełko z Atak Zombie, czułem, że czas szykować się na niebanalną przygodę. Już pierwszy rzut oka na pudełko i komponenty utwierdził mnie w przekonaniu, że nad grą pracowali ludzie o wysokim stopniu zombie-wrażliwośći. Klimatyczne plansze graczy i miasta. Sporo żetonów, wśród których szczególnie wyróżnia się ten symbolizujący pierwszego gracza i cała masa głów żywych trupów. Jedyne co trochę się kłóci z ogólnym obrazem to karty znalezisk i wydarzeń posiadające białe tło. Biały kolor jakoś nie pasuje mi do tematyki walki o przetrwanie. W przypadku żetonów towarów, taką decyzję jestem w stanie przyjąć, wręcz pochwalić, bo dzięki temu są one dobrze widoczne na ciemnych planszach graczy. W przypadku kart wygląda to nieco sterylnie. Jak wiadomo, zombie higieną nie grzeszą….
Choć nie ma tutaj figurek, które zazwyczaj znajdujemy w tego typu grach, to twórcom nie można zarzucić braku dbałości o klimat. Wręcz przeciwnie, a jest jeszcze coś….
Sen jest niemal tak wyraźny, że aż trójwymiarowy. Na ścianie obklejonej tapetą w konwalie wiszą plakaty Iron Maiden, w kącie stoi sfatygowane biurko.**
Twarz wydawcy, który przeszedł reanimacje do stanu zombie znajdująca się na pudełku. Okładka płyty nawiązująca do „Life after Death” zespołu Iron Maiden. Charakterystyczny znacznik pierwszego gracza… To dowód na to, że autor i wydawca starali się głęboko wejść w temat nie zapominając w tym wszystkim o ludycznym charakterze gier. Zombie-wrażliwość połączona z zombie-poczuciem humoru…. Atak Zombie zapowiada się ciekawie!
Zagubieni
Mam zamiar to przetrwać i wiesz jak? Będziemy jeszcze większymi potworami niż oni! Kumasz? Nie ma już żadnych zasad! Nie ma żadnej filozofii, żadnej łaski, żadnego miłosierdzia! Tylko my i oni, a tamci myślą tylko o tym, by nas dopaść i zeżreć! A więc to my zeżremy ich, do kurwy nędzy! Przeżujemy ich i wyplujemy, przetrwamy całe to gówno, choćbym miał wywalić dziurę w kuli ziemskiej! Nadążasz? NADĄŻASZ?!**
Początek historii przedstawiony we wprowadzeniu do instrukcji do gry Atak Zombie jest banalny. Wręcz zaskakująco przewidywalny. Wybucha epidemia wirusa, który przemienia większość ludzi w zombie. Zgodnie z zaleceniami szukacie schronienia poza miastem (kolejny dowód na to, że twórcy odrobili zadanie domowe z zombie survivalu!). Pomoc nadejdzie w ciągu dwóch tygodniu – do tego czasu, jedyne co musicie zrobić to przetrwać. Te 15 dni przypomina selekcję naturalną. Przetrwać mają najsilniejsi, którzy najlepiej dostosują się do nowych warunków.
Ciężko nie być zagubionym w świecie opanowanym przez Szwendaczy. Jest to zagrożenie, którego większość ludzi się nie spodziewa. W przypadku gry na szczęście jest instrukcja, która powinna być tym samym, czym dla zombie-maniaków jest książka Zombie Survival. I trzeba przyznać, że jej lektura wprowadza nas w klimat…. lecz robi to bardzo boleśnie. Od razu radzę – sięgnijcie po „appendix” lub obszerną wideo-instrukcję opublikowaną przez autora, który wyjaśnia pojawiające się wątpliwości. Choć zasady gry Atak Zombie nie są bardzo trudne, to polegając na samej instrukcji prawie na pewno pobłądzicie. Rzekłem, że szukałem planszówki z klimatem… w tym aspekcie wolałbym aby było inaczej.
Otoczenie
Większość ludzi nie wierzy, że coś może ich spotkać, dopóki sami nie staną oko w oko z problemem. To nie wynika z głupoty, nie jest słabością – po prostu taka jest ludzka natura.***
Na graczy czeka 15 dni, które spędzą z dala od wygodnych domów. Jeżeli zdecydujecie się na rozgrywkę traficie do jednej z czterech lokacji: szkoły, kościoła, farmy lub fabryki. Choć w normalnym świecie życie w nich wygląda bardzo różnie, podczas zombie-apokalipsy, w każdej zaspokoicie te same potrzeby. Produkcja żywności, leków, beczek na barykady, paliwa i broni. By przetrwać, trzeba skupić się tylko na najpotrzebniejszych rzeczach. W szkołach uczyli nas wielu rzeczy, jednak nikt nie uczył nas jak przetrwać. Wolimy wygodę – taka jest ludzka natura.
Ruszając do swojej siedziby niewiele możecie zabrać. Jeżeli przypisać każdemu z zasobów wartość to macie do wykorzystania 10 punktów. Człowiek to 2 punkty, żetony towaru i beczki to jeden punkt. Już na starcie czeka was niełatwa decyzja, od której będą zależeć wasze losy. Wokół też mogą pojawić się zombie w liczbie zależnej o liczby ludzi w naszej siedzibie. Czym ich więcej tym mniej zombie. Dlaczego akurat tak? Przemieszczający się ludzie to hałas. Hałas przyciąga Zombie. Jednak gdy jedna osoba jest skupiona na kierowaniu pojazdem, pozostałe mają czas, by pozbyć się pasażerów na gapę…. Tak jak wspomniałem, w grze Atak Zombie nie brak powiązań klimatu z mechaniką.
Jest też pojazd, który pozwoli ruszyć do miasta, a raczej miasteczka, w którym znajdziecie tylko cztery wartościowe miejsca. Są nimi komisariat policji, apteka, stacja benzynowa i minimarket. Ciągle jeszcze można w nich znaleźć najpotrzebniejsze surowce. Przynajmniej dopóty, dopóki wy lub przeciwnicy ich nie rozszabrują.
Dzień
Dzień strasznie się dłuży. Piszę w pokoju na piętrze, z którego jest widok na ulicę i skąd wychodzę tylko do łazienki albo po coś do jedzenia. Przy moim ekwipunku stoi pół butelki dżinu. Dziś rano była pełna. Nie sądzę, żebym wpadł w alkoholizm, ale łyk czy dwa pomagają mi przetrwać. Cholera, to napięcie mnie wykańcza.*
Niemal każdy z piętnastu dni będzie wyglądał podobnie.
Najpierw pobudka. Pamiętacie poranki podczas których mogliście wylegiwać się w łóżku? Zapomnijcie o nich. Tutaj każdy dzień przyniesie nowe wydarzenie. Części z nich uda się wam zapobiec, pozostałe będą oddziaływały na każdego grającego. Początki są spokojne: losuje się dwie karty wydarzeń. Po kilku dniach sytuacja zacznie się pogarszać. Losowane będą 3 wydarzenia a w ostatnich dniach cztery. I tylko jedno będzie można zignorować odrzucając kartę. Chcąc przetrwać trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty.
Następnie trzeba dobrze zaplanować dzień. Czym więcej ludzi, tym więcej rzeczy możemy wykonać. Potrzebujemy żywności, gdyż w przeciwnym wypadku członkowie naszej grupy zaczną chorować a w skrajnych przypadkach doprowadzi to do śmierci. Zatem warto zaopatrzyć się także w leki. Przydadzą się beczki do budowy barykad, lecz te długo nie wytrzymają. Bez amunicji i pozostałych surowców, dzięki którym możemy tworzyć pułapki szybko staniemy się posiłkiem dla żywych trupów. I choć wszystko można wyprodukować w swojej siedzibie, czasem bardziej opłacalny będzie wypad do miasta.
Udaje jej się zabrać prawie dwadzieścia funtów różnych produktów (… )Wszystko to pakuje do torby z błyskawiczną prędkością. Na karku czuje łaskotanie wywołane strachem, zdaje sobie bowiem sprawę z upływającego czasu. Wkrótce ulica na powrót wypełni się Kąsaczami, którzy zablokują jej drogę, jeśli nie wróci za parę minut.**
Plądrowanie sklepów ma w sobie element ryzyka. Dlatego, gdy już tam się znajdziemy jeden z graczy rzuca kostką co pozwala ocenić jaka będzie aktywność zombie. Warto dobrze planować wypady, gdyż od sytuacji na torze aktywności nie tylko zależy ile towarów przywieziemy, ale także ilu zombie za nami pójdzie do naszej siedziby. Może się także zdarzyć, że dojdzie do spotkań z innymi graczami. Nie zawsze będą to miłe spotkania, czasy, które nastały, wyzwalają w ludziach najgorsze instynkty. W skrajnych przypadkach dojdzie do pojedynków na śmierć i życie.
Mroczna strona osobowości tych, którzy jeszcze żyją objawić się może również podczas podejmowanego co jakiś czas zwiadu. Eksplorując okolice naszej siedziby czasem napotkamy nowego człowieka, którego możemy zwerbować. Innym razem ruszymy po karty znalezisk. Wreszcie, widząc mocno rozwinięte siedziby przeciwników, w których znajduje się więcej niż pięciu członków, ujawnić się może w nas zawiść i zazdrość, która będzie motorem do kradzieży towarów z magazynu. Można jej zapobiec stawiając strażnika, jednak ten sam członek obozu mógłby w tym czasie zająć się innymi rzeczami. Ale czy nie wspominałem już o naturze naszej osobowości?
Poruszają się jak jeden organizm, nawet po śmierci są niczym kongregacja, marionetki kierowane przez jakiś boski umysł.**
Działanie pozwala nam przeżyć kolejny dzień. Jednak większość czynności przyciągać będzie kolejne żywe trupy do naszej siedziby. Pojawiających się zawsze tam, gdzie jest ich najmniej. Zgodnie z niepisaną zasadą równowagi, szukają dla siebie najlepszego miejsca. Jakby zagrożeń było za mało, nadchodząca noc zwiastuje najgorsze, nadejście kolejnych zombie. Dlatego za dnia trzeba zadbać o uzbrojenie punktów strzelniczych, zastawienie pułapek i wystawić ludzi do walki na barykadach.
Noc
To, że akcja większości filmowych horrorów rozgrywa się w nocy nie jest przypadkiem. Ciemności zawsze inspirowały twórców przerażających opowieści z jednego powodu: homo sapiens nie jest przyzwyczajony do działania w nocy. Nasz brak nocnego widzenia, słaby słuch i kiepskie powonienie czynią z nas istoty dzienne. Chociaż zombie nie są w nocnej walce sprawniejsze od nas, noc stawia ludzi na gorszej pozycji w trakcie walki z nimi. Światło dzienne nie tylko zapewnia lepszą widzialność, ale wspomaga także morale twoich ludzi.*
Noc wiąże się ze strachem. To podczas niej do naszej siedziby przybywać będą kolejni szwędacze. Czym więcej ludzi – tym większy hałas a co za tym idzie więcej żywych trupów zwabionych ucztą z ludzkiego mięsa. Ich liczbę określamy rzucając kością i uwzględniając modyfikator na torze mieszkańców. Przez większość dni wystarczy, że nasze barykady zatrzymają zombie. Każda beczka jednego, pułapki zwiększają ich wytrzymałość.
Jednak piątego, dziesiątego i piętnastego dnia do naszej siedziby dociera horda. Nie ma wtedy czasu na pobudkę i planowanie. Należy szybko się zbroić, każdego kto zdrów wysłać na barykadę i czekać aż nadejdą. Ich liczbę znów determinuje kostka. Ale tym razem dwa rzuty i już bez rozpatrywania modyfikatorów. Hordy nie wystarczy powstrzymać przed barykadą. Hordę trzeba unicestwić. Wszelkimi dostępnymi sposobami….
Człowiek najlepsza inwestycja?
Jeżeli przetrwamy do końca 15 tury wyłaniamy zwycięzce. Jest nim gracz, który ma najwięcej zasobów (ludzi, towarów, beczek, kart znalezisk). Gra może zakończyć się wcześniej, jeżeli w jakimś momencie rozgrywki zostanie tylko jeden gracz posiadający przynajmniej jednego żywego człowieka.
Witamy więc w poczekalni do piekła. – Nie słuchaj go, synu – mówi pierwszy mężczyzna, obejmując Briana artretycznym, kościstym ramieniem. Po chwili stary dopowiada poufnym, sepleniącym głosem: – To nie trupów musisz się tutaj obawiać… ale żywych.**
Atak Zombie potrafi być bezlitosną grą. Nie zawsze gracze dotrwają do końca piętnastej rundy. Odpowiednie planowanie jest tutaj niezwykle ważne. Równie ważne jak świadomość zagrożenia ze strony… innych graczy. Negatywna interakcja pojawia się w różnych momentach. Podczas wypadów do miasta, zwiadu, zagrywania kart wydarzeń. Zombie-wrażliwość autora nie pozwoliła pominąć tak ważnego aspektu apokalipsy zombie.
Mówię tylko, że niewiele jeszcze wiemy. W sumie to gówno wiemy. – Wiemy, co trzeba – mówi Philip, rzucając bratu wymowne spojrzenie. – Wiemy, że codziennie przybywa tych pierdolonych potworów, a wszystkie mają ochotę opierdolić nas na lunch. Dlatego musimy tutaj chwilę posiedzieć, zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja.**
Atak Zombie zmusza do szybkiego zrewidowania naszej strategii przetrwania. Jeżeli codzienność przyzwyczaiła was do inwestowania w ludzi, szybko może okazać się, że w czasach totalnego zagrożenia tego typu działanie może prowadzić do szybkiej przemiany naszej siedziby w wylęgarnie kolejnych zombie. Choć każdy kolejny meepel to dodatkowe akcje, pociąga on za sobą konieczność ich wykarmienia, większy hałas, ryzyko najazdów ze strony przeciwników… Nie bez przyczyny Rick w The Walking Dead stawiał potencjalnym członkom wyprawy wyzwanie trzech pytań. Dlatego część twierdzi, wręcz zarzuca to grze, że lepiej stawiać na minimalizm, twierdząc, że gra wręcz go promuje. Poniekąd, lecz brak ludzi na koniec może być równie bolesny jak ich zbyt szybka rekrutacja. W Atak Zombie konieczne jest reagowanie na przeciwności, które stawia przed nami sama gra, jak i ruchy innych graczy.
Atak Zombie: bezpieczny zakup?
Atak Zombie to z całą pewnością niebanalna gra o zombie. Pomimo, że mechanicznie bliżej jej do „euro-sucharów”, Piotrowi Pieńkowskiemu udało się doskonale połączyć mechanikę z tematyką. Praktycznie każdy jej aspekt da się wytłumczyć fabularnie. I co ważne nie będzie to tylko bajanie autora, wszak jest on śpiewającym poetą, lecz historia oparta na klasykach gatunku. Dla fanów dzieł Roberta Kirkmana i Maxa Brooksa poznawanie tego tytułu będzie prawdziwą przygodą.
– Tutaj przynajmniej jesteśmy bezpieczni. – Bezpieczni? To nie o ogrodzenie, za którym czyhają te stwory, się martwię… – Wiem, wiem – Josh przypala sobie cygaro i wypuszcza z ust kłąb dymu – tutejsza atmosfera pozostawia sporo do życzenia, ale tak jest dzisiaj wszędzie.****
Niestety gra potrafi także frustrować. Po pierwsze ze względu na instrukcje. Po drugie na pewną monotonie wykonywanych czynności, która w dużej mierze wynika z konieczności ciągłego zdobywania żywności, co wymaga poświęcenia sporej części zasobów ludzkich. Dla osób szukających jedynie gry w grze będzie to męczące. Fani survival-horroru odnajdą w tym kolejne odniesienie do realiów zombie-apokalipsy. Zresztą to nie pierwszy tytuł, który wywiera na graczach presje żywieniową….
Nawet jeżeli Atak Zombie nie jest tytułem wybitnym i może wymaga dopracowania pewnych elementów, to jest on naprawdę udanym debiutem. Jeżeli świat ogarnięty przez epidemie zombizmu wywołuje u was jedynie uśmiech politowania, lepiej przed zakupem spróbujcie czy to gra dla was.
Tak jak większość tytułów w uniwersum zombie, opierających się na kosmicznej losowości (jak Zombies!!!), gra Piotra Pieńkowskiego ma wyraźnie zaznaczoną grupę docelowych odbiorców. Dla miłośników Żywych Trupów to pozycja obowiązkowa. Ci będą się przy tej grze dobrze bawić czekając na kolejną część serialu. Osobiście jako entuzjasta zombie-racjonalizmu z całą pewnością nie raz wyciągnę po Atak Zombie na stół i będę czekał na rozwinięcie tytułu, które z dobrej gry, uczynią z niej bardzo dobrą planszówkę dla bardzo szerokiego grona graczy.
Jeżeli jeszcze nie znalazłeś odpowiedzi na pytanie, czy Atak Zombie jest dla ciebie, może ostatni cytat pomoże ci podjąć dobrą decyzję:
„W walce z tą plagą zawodzi konwencjonalna broń i standardowe myślenie. Cała rozwijana przez wieki sztuka pozbawiania życia bliźnich zdaje się na nic w konfrontacji z przeciwnikiem pozbawionym życia, które da się odebrać. Czy to oznacza, że żywe trupy są niezwyciężone? Nie. Czy te potwory można powstrzymać? Tak. Ignorancja jest największym sojusznikiem zombie, wiedza – ich śmiertelnym wrogiem. *****
Wykorzystane cytaty pochodzą z książek:
- * Loureiro M., Apokalipsa Z;
- ** Kirkman R., Żywe trupy. Narodziny Gubernatora;
- *** Brooks M., World War Z;
- **** Kirkman R., Żywe trupy. Droga do Woodbury
- ***** Brooks M., Zombie Survival;
Informacje o grzeTytuł: Atak Zombie Autor: Piotr Pieńkowski Grafiki: Tomasz Larek, Mariusz Gandzel Wydawnictwo: Foxgames Liczba graczy: 2-4 Czas gry: 60 minut Profil na BGG link |
7 Nasza ocena: |