„…Mówi Ripley, jedyna ocalała z załogi Nostromo. Koniec Raportu”
Te słowa wryły się w kanon gatunku sci-fi. Każdy napotkany maniak stworów o podwójnych szczękach recytuje ten tekst jak mantrę. Cała historia zaczęła się w 1979 roku. Wówczas nie znany jeszcze nikomu Ridley Scott postanowił nakręcić horror science fiction. Miał stać się kolejnym filmem z gatunku B z racji swojej konwencji podnoszenia napięcia i zastosowania unikalnego stwora (do tej pory potwory przedstawiane były jako stworzenia z wielkimi oczami atakujące bezpośrednio), powstał film, który wpisał się jako perła gatunku. Mijały lata powstały kolejne części już nieco słabsze, ale również kwitł rynek około filmowy. Powstało sporo gier komputerowych, ale w zasadzie nikt nie odważył się na adaptację bardziej przyziemną – planszówkową, aż nastał 2015 rok. Powstały dwa zacne tytuły. Pierwszy produkcji polskiej firmy PRODOS GAMES, która zyskała licencję FOX interactive na adaptacje. Ta gra to Alien vs. Predator – The Hunt Begins, lecz o niej kiedy indziej. Dzisiaj poświęcimy się drugiemu tytułowi firmy UPPER DECK, czyli Legendary Encounters: Alien Deck Building Game.
Większość przestanie czytać tą recenzję w tym właśnie momencie, bo zobaczy Deck Building – kolejna karcianka nastawiona, tak jak osławiony „Magic”, na wysupłanie coraz większych ilości dutków od biednych graczy. Nic bardziej mylnego. W boxie dostajemy to, co będzie potrzebne, nie będzie kolejnych dodatków, DLC i innych tego typu rzeczy. Druga sprawa. Owszem jest to gra karciana, ale zastosowanie planszy-maty i realizacja konkretnych misji przez graczy plasuje ją raczej jako gatunek planszowy.
Krzyk w kosmosie, czyli ramię przy ramieniu
Co mnie urzekło? Jest kilka elementów tej układanki. Pierwsze, że jest to gra kooperacyjna. Samemu to usłyszymy jedynie trzask swojej klatki piersiowej, gdy zacznie wydobywać się z niej obcy. Tutaj trzeba współpracować. Przeciwnik jest bardzo szybki, a naszego życia jest też niewiele, przeważnie mamy około 10 punktów. Wystarczy to na dwa poważniejsze ataki i mamy pozamiatane. Druga sprawa klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Grając autentycznie odczuwałem podobne stany lękowe, co podczas oglądania pierwszej części obcego. Jak dodamy do tego muzykę z filmu, to w zasadzie powinnyśmy zainwestować jeszcze tylko w asortyment firmy „Tena”. Ktoś powie, a to kolejne polowanie na robale, jak mawiała szeregowiec Vasquez w filmie Aliens – Decydujące starcie. Te robale będą się Wam śnić nocami.
Jest też wisienka w postaci grania rojem obcych. Gdy jeden z naszych współgraczy zginie, to nie jest usuwany z rozgrywki, tylko staje po drugiej stronie walcząc z tymi których przed chwilą wspierał. Jest trudno? A gdzież tam. Trudno robi się, gdy dodamy jeszcze frakcje, które mają swoje osobiste cele, aby przechować obcego. Pamiętacie zdrajcę Burke’a z drugiej części obcego? No to już wiecie, że wśród konfratrów zwalczających obcych takowy może się znaleźć.
Oblicze obcego
Jakość wykonania zasługuje na duże brawa. Twórcy mogli, ale nie posiłkowali się kadrami z filmu, tylko sami stworzyli wersje graficzne postaci, miejsc akcji i samych obcych. Mata wykonana z tkaniny gumowanej, coś na wzór podkładki pod myszkę z dawnych czasów. Całość zapakowana w ładne pudło. Uwaga, całość troszkę waży, bądź co bądź to 600 kart. Instrukcja przygotowana na dobrym papierze z rozrysowanymi zasadami i napisana po angielsku, który zrozumie nawet siedmiolatek.
No dobrze zapytacie dlaczego nie dam pełnej 10-ki tylko 8-kę. No jest pewien szkopuł. Jest nim ułożenie kart. Producent za ten numer powinien zostać rozerwany, niczym Bishop przez królową obcych w Obcym – Decydujące starcie. Ułożenie talii w osobne kupki zajęło mi blisko 1,5 godziny. Całe szczęście, że w necie można znaleźć podział kart i wówczas jak po nitce Ariadny złożenie jest proste. Drugi minusik to cena. Niestety prawie 250 zł to dość spory koszt. Ja jednak nie żałuję wydanych pieniędzy.
Przemierzając korytarze
Co do rozgrywki. Jest bardzo dynamiczna. Startujemy zaledwie z trzynasto-kartową talią z której pobieramy w turze tylko sześć kart, ale nasz deck bardzo szybko wzrasta. W międzyczasie kupowania nowych i silniejszych jednostek, musimy również kontrolować górne pole kompleksu, którym poruszają się obcy i określone zadania oraz zdarzenia. Sytuacja robi się zgoła zapalna, gdy karty zaczynają przechodzić do tzw. combat zone. To w tym miejscu plugawy obcy zaczyna miotać ogonem, kłapać szczęką i pluć kwasem zadając nam kolejne obrażenia, a tych zbyt wiele przyjąć nie możemy. Istotnym elementem jest wcześniejsze skanowanie kart w kompleksie, aby sprawdzić co w naszą stronę się zbliża. Taki troszkę detektor odległości. Jak ktoś oglądał Obcego: Decydujące Starcie to pamięta odgłos jaki to urządzenie wydawało. Do dziś mam gęsią skórkę.
Rozgrywka trwa średnio około jednej godziny, no chyba że nasi współgracze szybko giną, wówczas potrwa to krócej. Zasady są dość proste, część kart można wiązać w tzw. łańcuszek, który nieco boostuje nasz atak lub liczbę kredytów potrzebnych do zakupu jeszcze silniejszej jednostki.
Całą grę oparto o cztery części obcego i w zasadzie każda gra to inny klimat. Również postacie zostały specjalnie pod konkretne talie przygotowane i tak w pierwszym epizodzie nasza znajoma Ellen Ripley występuje jako „warrant oficer”, a więc jako pilot frachtowca, w drugim epizodzie jako „lieutenant Ripley”, a w trzecim już jako „sister Ripley”. Zróżnicowanie postaci jest spore. Co więcej, można zrobić miksa i zagrać postaciami z pierwszego epizodu czyli: Ripley, Dallasem, Parkerem, Lambert w jakimś innym scenariuszu. No ale to byłoby już lekkie bluźnierstwo.
Koniec raportu
Ja grę kupiłem w ciemno a na półce czeka już to, co wcześniej zapowiedziane, mianowicie Legendary Encounter Predator Deck Building Game. Większość powie, a jednak dodatek, jednak będą chcieli od nas pieniążki wyciągnąć. Nic bardziej mylnego, jest to osobna gra z osobną matą. Aczkolwiek twórcy przewidzieli, że niektórzy będą chcieli połączyć te dwa zestawy i stworzyć Alien vs. Predator. Dlatego w instrukcji tej drugiej gry dodali specjalne zasady dla zainteresowanych takim mixem.
Podsumowując Legendary Encounters Alien Deck Building Game to obowiązkowa pozycja dla fanów tematu sci-fi. Będzie to również dobra pozycja dla tych, którzy z tematem serii Alien dopiero się stykają. Gra to dobry wstęp, aby obejrzeć wszystkie części filmu. Dla fanów czeka niedługo gratka, bo zapowiedziano piątą cześć z tej serii.
Do zobaczenia w kosmosie, gdzie nikt nie usłyszy twego krzyku.
Informacje o grzeTytuł: Legendary Encounters: An Alien Deck Building Game Autor: Ben Cichoski, Danny Mandel Wydawnictwo: Upper Deck Entertainment Liczba graczy: 1-5 Czas gry: 45 minut Profil na BGG link |
8 Nasza ocena: |