Przyznam się szczerze. Teby na pierwszy rzut oka zupełnie mnie nie przekonały. Prosta gra dla dzieci o szukaniu skarbów. Tak ją widziałem, dlatego długo musiałem się zbierać, by w końcu wyciągnąć woreczki z żetonami i zagrać z przyjaciółmi. I znowu będę przed wami bił się w pierś, bo do rozgrywki usiadłem bez większych oczekiwań, nastawiony na coś, co będę mógł rozpracować w kilkanaście minut. Zagraliśmy raz. Potem drugi. I teraz powinienem wykonać pielgrzymkę na kolanach do Rebela, by odpokutować ocenianie planszówki po opakowaniu.
Wykopywanie skarbów jest niby proste, co?
Teby mnie zaskoczyły. Zaskoczyły mnie przede wszystkim tym, że grając z siedmioletnim kuzynem i kolegami ze studiów doświadczyłem jakby dwóch różnych gier. Pierwszą z nich była gra dla dzieci, prosta, łatwa, szybka i przyjemna. Drugą okazała się złożona planszówka z możliwością przeszkadzania sobie na kilka sposobów, rozbudowanym motywem planowania i tak na dobrą sprawę o wiele mniejszą losowością niż wtedy, gdy grałem z kuzynem.
Teby premiują nie tylko szczęście. Bez niego też da się wygrać, co jest zdecydowanie trudniejsze, ale co ważniejsze, wykonalne. Po tych dwóch rozgrywkach byłem w szoku. Nie spodziewałem się, że ta gra ma aż tyle do zaoferowania i że będę się przy niej dobrze bawił. Teraz napisałbym postulat do Rebela, by dali oni dopisek do gry, że jest to, ale i nie musi być, gra rodzinna.
Dobra, ja się tak tu cały czas zachwycam, ale wy nawet nie wiecie jak w to grać. Zacznijmy od początku. W grze wcielamy się w archeologów, którzy wykopują skarby i za pomocą swoich zdobyczy organizują wystawy. Jednak, nie jest to takie proste, ponieważ nie wystarczy tylko kopać, by znaleźć artefakty. Trzeba wiedzieć, gdzie kopać. I do tego są nam potrzebne punkty wiedzy. Zdobywamy je w miastach, za pomocą kart. Im więcej ich mamy, tym więcej możemy losować skarbów. A to też nie jest do końca takie proste, bo pomiędzy upragnionymi żetonami z punktami, możemy znaleźć bezwartościowy piach.
Proszę pana, ale niech pan pilnuje czasu!
Czytając to, co wam piszę, pewnie zastanawiacie się gdzie tu motyw planowania. Już śpieszę z wyjaśnieniami. Ga odzwierciedla od dwóch do trzech lat, podzielonych na 52 tygodnie. Każda akcja trwa określoną ilość czasu, a turę zawsze rozgrywa ten, co w torze jest najdalej od mety. Więc teoretycznie mogą pojawić się sytuacje, gdy jeden gracz wykonuje kilka ruchów pod rząd. Do tego, można usuwać karty, na które poluje inny gracz, można szybko osuszać wykopaliska, by nie zostały tam żadne artefakty, czy robić wystawy i zgarniać dużo punktów zwycięstwa (właśnie to pozwala przy minimalnym szczęściu wygrać grę). A i zapomniałbym. Im więcej mamy punktów wiedzy, tym wydajniejsze są nasze wykopaliska. Sami określamy, ile tygodni chcemy kopać. Analogicznie, im dłużej, tym więcej żetonów dobieramy, a im więcej punktów wiedzy, tym jeszcze więcej żetonów możemy dobrać.
A co jeśli gramy z dziećmi? Wtedy to przyjemna, szybka planszówka dla czterech graczy, która jest idealna na długie, zimowe wieczory. Nie ma negatywnej interakcji, a największą radością jest wyciąganie z worków wysoko punktowanych żetonów.
Grecka waza od środka
A jak gra się prezentuje? Nie można jej niestety, albo i stety, niczego zarzucić. Wszystkie elementy są wykonane z grubego kartonu, kolory są żywe, a rysunki ładne i czytelne. Karty zdolności specjalnych są tak zobrazowane, że nie musiałem sięgać do instrukcji by zrozumieć, co oznaczają. Gra zyskuje w moich oczach dzięki woreczkom imitującymi jutowe, z których losujemy żetony. Plansza jest mała, zgrabna i tak jak wszystko inne, ładna i czytelna. Ilustratorzy poszli w stronę minimalizmu i oszczędności, więc nie ma tu „naciapanych kolorów” i zbędnych grafik.
Co do instrukcji, jest ona nieco abstrakcyjna. Póki nie rozłożyłem wszystkich elementów, miałem problem z ogarnięciem całości. Zbyt mało wyraźnych przykładów powoduje, że czytelnik ma problemy z wyobrażeniem sobie wszystkiego, co jest tam napisane.
Warszawa stolicą gry – tam wszystko się zaczyna.
Teby pomimo wielu zalet ma jedną wadę. Płytkość fabularną. Przez całą grę brakowało mi czegoś, co pozwoli mi bardziej zanurzyć się w świat gry. Wciąż i wciąż szukałem czegoś, co nazywane jest „króliczą norą”. Niestety, nic takiego nie znalazłem, a szkoda.
Pomimo tego Teby i tak jest naprawdę dobrą grą. Gorąco polecam dla dzieci, jak i dla dorosłych. Uwierzcie mi, na pewno się nie zawiedziecie.
Plusy:
- pomimo prostoty wymagająca
- śliczna
- szybka
- dwa „warianty” rozgrywki
Minusy:
- brak immersji
- słaba instrukcja
Informacje o grzeTytuł: Teby Autor: Peter Prinz Grafiki: Michael Menzel Wydawnictwo: Rebel.pl Liczba graczy: 2-4 Czas gry: 60 minut Profil na BGG link |
8 Nasza ocena: |