„Panie, ja tu przewożę tylko legalne jabłka…”
Te słowa najczęściej padały w trakcie partii. I zawsze wzbudzały one najwięcej śmiechu. Pewnie zastanawiacie się dlaczego. Szeryf z Nottingham polega na przemyceniu towarów i stawia także na kreatywność. Bo co to za szmuglowanie, bez kręcenia, łapówkarstwa, zapewnień o dozgonnej przyjaźni i wciskaniu drogich prezentów? No właśnie! Szeryf daje nam to wszystko, plus inne pomysły, które uda nam się wymyślić na poczekaniu. A i nie zapominajmy o tonie śmiechu. Zapraszam Was do zapoznania się z recenzją, gdzie postaram się przybliżyć magię tej gry.
„Co wam tak w wozach piszczy?”
Szeryf z Nottingam jest grą imprezową dla maksymalnie pięciu graczy. O czasie trwania rozgrywki jest ciężko pisać, bo zależy ona głównie od graczy. A to dlaczego? Bo prosta mechanika, którą da się wytłumaczyć w kilka minut stawia na relację między graczami. A, proszę państwa, sporo jest tutaj do odgrywania.
Mamy możliwość wcielenia się tutaj w handlarzy, którzy muszą zwozić do swoich straganów towary. Oczywiście, nie wszystkie są legalne i przyjdzie nam srogo zapłacić, gdy Szeryf dowie się, że mamy je na swoich wozach. I tu zaczyna się cała zabawa. Gra trwa dopóki każdy z handlarzy nie wcieli się dwa razy w rolę Szeryfa. Ten, kto zamienił się w bezlitosnego stróża prawa, nie bawi się już w przemyt. Teraz jest on ucieleśnieniem wszystkich koszmarów kupców.
Każdy na początku tury pakuje do specjalnego woreczka do pięciu kart towarów. Mogą to być tylko legalne przedmioty, lub kontrabanda. Następnie wszyscy deklarują co mają w swoich sakwach. Nikt nie powiedział, że kłamstwo jest zabronione, jednak w spowiedzi dla Szeryfa trzeba zawrzeć trzy punkty: musi być to towar legalny, tylko z jednego typu (których mamy cztery do wyboru: ser, jabłka, chleb i kury), a także zawierać ilość kart. Następnie dochodzimy do inspekcji, czyli kwintesencji Szeryfa z Notthingam.
Pięćdziesiąt Twarzy Szeryfa
Tytuł podrozdziału, jakby niektórzy fani tej prozy mogliby się spodziewać, nie sugeruje żadnych dwuznaczności. Po prostu nasz „ukochany” stróż prawa ma władzę prawie że absolutną i do każdego gracza (no bo przecież gra zazwyczaj ze znajomymi), podchodzi indywidualnie. Może przyjmować łapówki, w towarze i pieniądzu, przysługi (niekoniecznie dotyczących gry…), lub po prostu przeszukać torby. Sam ustala stawki, sam wybiera, czy się zgadza czy nie, a zadaniem handlarzy jest tak go wmanewrować, by nie przeszukiwał ich toreb. Lub, jeśli przewożą same legalne towary, mogą wręcz kłamać, by Szeryf ich przeszukał. Ponieważ, jeśli nie mają kontrabandy, nieszczęsny stróż prawa musi wypłacić im odszkodowanie. Lub oni mu, jeśli znajdzie coś, co nie zgadza się z deklaracją.
Planszówka daje mnóstwo możliwości, by wygrać. Zbieranie legalnych towarów, by być królem w ich dziedzinie i zdobyć dodatkowe punkty, przemycanie kontrabandy by mieć tych punktów zdecydowanie więcej, czy ciułanie grosza z łapówek, ponieważ monety też liczą się do zwycięstwa. Innym słowem, każda droga jest dobra, ale sami musimy wybrać, w czym czujemy się najlepsi.
„Panie, to za same sery można kupić taki piękny wóz?!”
Co do wykonania samej gry, jest ono po prostu fenomenalne. Żetony monet są wykonane z naprawdę grubego kartonu, co daje w pewien sposób przeświadczenie o ich wartości. Każda grafika jest cudna, a karty postaci zachwycają. Oznaczenia są czytelne i po chwili każdy gracz się w nich orientuje. Dosyć spore pudło skrywa w sobie wypraskę, która tłumaczy rozmiary. Na wszystko jest tam wyznaczone miejsce i nawet podczas transportu nic nie przewala się w kartonie. Naprawdę, spory plus.
Oczywiście znalazła się rzecz, która boli. Brakuje tutaj różnorodności. Mamy cztery rodzaje towarów legalnych i kilka kontrabandy. Nie przeczę, to działa i składa się w całość, ale ile razy można przewozić jabłka czy chleb?
„No dobra, może pan jechać dalej”
Powiem tylko tyle: gra jest fenomenalna. Mnóstwo zależy od samych graczy, ale nie przeszkadza to w dostrzeżeniu zazębiającej się i działającej mechaniki. Prawdziwą mocą tej gry jest kupa śmiechu wywołana przez inspekcję. Niestety, kto w to nie zagrał, nie zrozumie ile radości daje złapanie kogoś piąty raz z kontrabandą, pomimo zapewnień, że wiezie tylko jabłka.
Szeryf z Nottingham jest pozycją nie tylko na imprezy. Szybkość tłumaczenia zasad i lekka rozgrywka sprawdzają się wszędzie. Polecam gorąco i mam nadzieję, że niedługo gra ujrzy kilka dodatków.
Plusy:
- idealnie zazębiająca się mechanika
- mnóstwo frajdy
- kilka możliwości osiągnięcia zwycięstwa
- wykonanie
Minusy:
- mogłoby być większe zróżnicowanie towarów
Informacje o grzeTytuł: Szeryf z Nottingham Autor: Sérgio Halaban, Bryan Pope, Benjamin Pope, André Zatz Grafiki: Lorraine Schleter, David Sladek Wydawnictwo: REBEL.pl Liczba graczy: 3-5 Czas gry: 60 minut Profil na BGG link |
9 Nasza ocena: |