Z czym kojarzą się wam pasjanse? Może z rozrywką dla ludzi w podeszłym wieku i starych panien? Z Napoleonem? Systemem Windows? Wróżbitami….? Skojarzeń można mieć wiele, ale jedno jest pewne. Dzięki temu, że zazwyczaj wykorzystują one tradycyjną talię kart, czyni je to jedną z najbardziej dostępnych form urozmaicenia sobie czasu. Choćby dlatego warto im się bardziej przyjrzeć….
Niejedno ma imię…
Pasjans niejedno ma imię…. A każde z nich pokazuje nam inne jego oblicze. Samotnik (solitaire) nie pozostawia złudzeń. Ten typ rozrywki, w przeciwieństwie do większości gier karcianych, nie ma na celu integrować ludzi. W krajach skandynawskich nazywano go czasem „kabal” nawiązując do kartomacji, czyli różnych sposobów wróżenia z kart. I pewnie niejedna niewiasta wyciągała karty by sprawdzić czy układ wyjdzie (co miało stanowić dobry znak…). Wreszcie najbardziej popularna nazwa u nas w kraju – pasjans, słowo pochodzące od francuskiego „patience”, wskazuje na pewną cechę osób do niego zasiadających.
Dał nam przykład Bonaparte?
Historia pasjansów nie jest jasna. Prawdopodobnie były one już znane w XVII wieku we Francji, gdzie zdobyły one popularność jeszcze przed Rewolucją Francuską, kiedy to interesowały się nimi w sposób szczególny dwie skrajnie odmienne grupy: więźniowie i damy dworskie. Obiegowa opinia głosi, że ich wielkim miłośnikiem był Napoleon Bonaparte i wiele ich typów nawiązuje nazwą do osoby francuskiego cesarza. Jednak prawdopodobnie jest to wynik błędnej interpretacji sytuacji opisywanej przez Emmanuela de Las Cases, która miała miejsce na wyspie Św. Heleny.
Pewnym jest natomiast to, że pierwsza pisemna wzmianka o pasjansie pojawiła się w niemieckiej książce z 1783 roku noszącej tytuł „Das neue Königliche L’Hombre-Spiel”. Co ciekawe, pasjanse są tam opisywane jako gra dwuosobowa, w której każdy korzysta z osobnej talii. Pierwsza antologia pasjansów ukazała się prawdopodobnie w 1826 roku w Rosji pt. „Sobranie kartochnykh raskludok, izvestnykh pod nazvaniemn Grand-pasiansov”.
Jednym z największych popularyzatorów pasjansów stał się Wes Cherry. Choć mało kto zna to nazwisko, większość z nas grało w przygotowaną przez niego wersję cyfrowego pasjansa. To właśnie on, w 1989 roku w ramach praktyki w firmie Microsoft, stworzył komputerową wersję Klondike. Program podbił serca użytkowników Windowsa, lecz Wes Cherry, jako stażysta, nie otrzymał za swoje zadanie wynagrodzenia.
Jedna talia – setki możliwości
Klondike, Pająk, Piramida… to jedne z najbardziej popularnych odmian samotnika. Warto wiedzieć, że jest ich zdecydowanie więcej, prawdopodobnie setki, a jeżeli wziąć pod uwagę różne ich wariacje poszczególnych to pewnie i całe tysiące. Okazuje się bowiem, że zwykła talia kart (czasem wykorzystuje się dwie lub więcej) pozwala stworzyć naprawdę wiele rozwiązań mechanicznych, dzięki czemu każdy może znaleźć coś dla siebie.
W pasjansach los zderza się z umiejętnościami. Część z nich, choćby Zegar, to czysto mechaniczna zabawa, która praktycznie w 100% zależy od tego jak ułożą się nam karty. Wspomniany Klondike ukazuje już inne oblicze tej rozrywki. Tutaj zaczynają liczyć się także umiejętności….
Celem pasjansów zazwyczaj jest takie manipulowanie kartami, by ostatecznie wszystkie zostały ułożone na kartach bazowych (np. od asa do króla lub w określonych interwałach). Niektóre z nich wymagają usuwania kart parami o identycznych wartościach (Monte Carlo) lub o określonej sumie (Piramida). Różnić się one będą możliwością manipulacji kart, gdy w jednych będziemy mogli przekładać całe sekwensy, w innych wolne do manipulacji będą tylko określone karty. Również sekwensy mogą być układane na wiele sposobów: rosnąco, malejąco, z uwzględnieniem koloru (pik, trefl, karo, kier), barwy (czerwień, czerń) albo naprzemiennie. Mało tego, odróżnia je także ilość posiadanych na początku informacji o dostępnych kartach: bywają takie w których wszystkie karty są odkryte jak i takie, w gdzie na początku nie posiadamy żadnych danych dotyczących układu kart.
Miałem sen
Wszystkie pasjanse, które dotychczas wymieniałem bazują na zwykłej talii kart. Może dlatego często uznajemy je za archaiczną rozrywkę?
A co gdyby wykorzystać inne karty. Czy dalej będzie to karciany relikt? Shadi Torbey w 2010 roku udowodnił, że mechaniki pasjansa potrafią przyciągnąć współczesnych graczy. Jego gry: Onirim, Castelion, Urbion zostały bardzo ciepło przyjęte przez planszomaniaków. A przecież to nic więcej jak pasjans….
Nie tylko komputer
Udając się w podróż do „przednowoczesności” , sięgnąłem między innymi po pasjanse. Ale nie na ekranie komputera, tylko wyciągając talię kart. I zachęcam was do tego samego.
Tradycyjna forma układania pasjansów ma w sobie coś magicznego. Nie w sensie kabały i wróżenia. To coś od czego trzymam się z daleka. Spędzając czas z talią kart osiągamy pewien poziom wyciszenia, zwalniamy tempo, co bardzo przydaje się w naszej pełnej gonitwy rzeczywistości. Do tego, nierzadko możemy obcować z naprawdę pięknie wykonanymi kartami… Cały czas mnie dziwi dlaczego większość cyfrowych odpowiedników pasjansów jest tak brzydka, podczas gdy producenci kart tradycyjnych potrafią nas mile zaskoczyć różnorodnością wzorów różnych talii….
Przystanek pasjans
Różnorodność pasjansów może przytłoczyć. Dlatego na Przystanku Planszówka postaramy się przybliżyć wam różne ich odmiany. Bardziej i mniej losowe, z jednej i dwóch talii, prostsze i trudniejsze, te znane i te o których może nie słyszeliście. Jeżeli chcecie spróbować swych sił w pasjansach zachęcam, byście zerkali częściej na naszą stronę. W oddzielnych wpisać będziemy przybliżali w możliwie najbardziej przejrzysty sposób, zasady układania różnych ich typów. Dacie szansę talii kart?