Wciągaj kotwicę, żagle na maszt! Czas opuścić bezpieczny port i wyruszyć na spotkanie przygodzie! Kilka statków już przemierza oceany w poszukiwaniu tego, co najcenniejsze – złota! Skrzynie czekają, by wypełnić je po brzegi i dowieźć do portu, choć tornado szaleje, los nie zawsze sprzyja a groźni piraci z innych okrętów tylko czekają na łatwy łup.
Ale nie bądź zbyt chciwy, bo to może doprowadzić ciebie i twój skarb na samo dno!
To co, wskakuj na pokład! Ahoj, Piraci! Płyniemy!
Jak zostać piratem?
Otóż bardzo prosto. W grze Ahoj, Piraci! od wydawnictwa EGMONT wystarczy wybrać jeden z czterech kolorów, ustawić swoją łajbę w porcie i ruszać przed siebie. Jak szybko? Tak szybko, jak na to pozwoli rzut kostką. Po drodze czekają skarby, o jakich nie śnił świat. Jeden, dwa lub trzy w napotkanych zamkniętych skrzyniach. Ale uwaga! Stracić wszystko można równie łatwo, jak się wzbogacić. To, ile weźmiesz z zamkniętej skrzyni, zależy wyłącznie od ciebie. Możesz nawet oprzeć się i tym razem nie uszczknąć nic, by móc zobaczyć, co kryje kolejna wyspa, i kolejna, i kolejna… No chyba że skrzynia, na którą się natknąłeś, jest już otwarta. Wtedy cóż – blask złota tak cię hipnotyzuje, że nawet gdybyś miał przeładować statek i narazić się na niebezpieczeństwo – musisz wziąć wszystko.
Jak zostać biednym piratem?
Otóż jeszcze prościej. Złota jest sporo, chciałbyś zagarnąć dla siebie jak najwięcej. Ale statek udźwignie maksymalnie 7 skarbów. Jeśli będziesz zbyt pazerny i nie dopilnujesz tego, łajba się wywróci a cenne łupy wylądują na dnie morza. Tobie pozostanie cieszyć oczy tylko trzema z nich.
Jak zostać piratem-grabieżcą?
Umówmy się – zwycięzca może być tylko jeden. I chcesz nim być właśnie Ty. Jeśli więc wpłyniesz na wyspę, na której zatrzymał się statek innego pirata – atakujesz! O powodzeniu lub porażce decyduje strzałka kompasu. Jeśli abordaż się uda, zabierzesz przeciwnikowi dwa skarby na swój statek. Ale jeśli w twoich żyłach nie płynie krew buntownika i rzezimieszka – nie atakuj. Nie atakuj też, jeśli twoja łajba już trzeszczy i skrzypi od nadmiaru ładunku. Nie zdobędziesz czyjegoś skarbu, ale też nie zaryzykujesz utraty swojego i bezpiecznie popłyniesz dalej. Do twojego celu – do portu. Tam rozładuj skarby i przelicz dokładnie. Jeśli jest ich 9 – znamy zwycięzcę!
Głód złota i… tornado
Jak to na morzu bywa, piraci walczą nie tylko z innymi lwami morskimi, ale też z żywiołem. W grze Ahoj, Piraci! na horyzoncie pojawia się tornado. Co ciekawe – tornado porusza się w przeciwnym kierunku niż statki, sprawiając, że sytuacja staje się naprawdę realistyczna i groźna. O tym, jak szybko przemieści się tornado, również decyduje kostka. Na jej dwóch ściankach znajdują się bowiem symbole tornada.
Jeżeli tornado zatrzyma się na polu, na którym stoi również statek, strzałka na kompasie idzie w ruch i może się okazać, że skarby ze wszystkich statków wylądują na dnie morza, lub że dolecą aż do jednego z portów, albo nawet, że statki przemieszczą się na planszy.
Krótko mówiąc, tornado daje popalić!
I tak oto, gdy jeden z piratów jako pierwszy wróci do swego portu i będzie w nim miał 9 skarbów – ten wygrywa i gra się kończy.
Ale czy w ogóle warto być piratem?
Ahoj, Piraci! to gra przede wszystkim dla dzieci. Coś w tym jest, że w pewnym wieku każdy, a już szczególnie chłopcy, marzy o tym, by zostać piratem. Nic dziwnego, że temat jest nośny i bardzo popularny wśród gier dla najmłodszych.
Wydawnictwo EGMONT naprawdę stanęło na wysokości zadania. Wykonanie gry zachwyca, i to nie tylko dzieci. Duże, drewniane statki z przezroczystymi żaglami prezentują się obłędnie! Dodatkowo skarby naprawdę ładuje się na owe statki, a to daje mnóstwo frajdy no i ułatwia najmłodszym orientację w liczbie posiadanego złota i ogólnie – kontrolę nad sytuacją. Cała plansza jest naprawdę wyjątkowa. Świetne jest też rozdzielenie losowania na rzuty kostką i kręcenie strzałką na kompasie.
Ahoj, Piraci! od wydawnictwa EGMONT to polska wersja gry Piratissimo – wielokrotnie wyróżnianej i nagradzanej. Nie jestem zaskoczona. To naprawdę gra z wieloma ciekawymi i na pewno nowymi dla dzieci rozwiązaniami.
Mogło to być zwykłe rzucanie kostką, przesuwanie pionków i zbieranie łupów (jak powiedzmy Grzybobranie), ale na szczęście nie jest i pozwala młodym graczom na rozwinięcie skrzydeł i – pomimo losowości – kombinowanie, planowanie i podejmowanie decyzji. A tych w grze jest naprawdę sporo. Mamy zebrać co najmniej 9 skarbów, przy czym statek pomieści tylko 7. Trzeba je zdobyć, a następnie dostarczyć do własnego portu co najmniej dwukrotnie. Po drodze możemy decydować, ile złota załadujemy, czy obrabujemy inny statek, czy popłyniemy skrótem no i wreszcie jak daleko przestawimy pionek tornada (od 1 do 4 pól).
Na początku dzieciaki chcą załadować swój statek do pełna i jak najszybciej dopłynąć do portu, ale szybko okazuje się, że ten plan wymaga weryfikacji. Wtedy zaczyna się główkowanie, ale wtedy też zaczyna się prawdziwa frajda z rozgrywki.
Jednocześnie w grach typu Ahoj, Piraci! chodzi nie tylko o właściwe, przemyślane decyzje, ale również o łut szczęścia. I właśnie owo szczęście, ta losowość i niepewność nie wszystkim graczom odpowiada, niektórych wręcz irytuje i frustruje.
Dla niektórych dzieci problemem może okazać się odbieranie czegoś innym graczom. Szczególnie rodzicom. Może to wręcz sprawiać im przykrość. Ale są też takie dzieciaki, które za swój cel postawią sobie nie tyle wygraną, co… dopieczenie rodzicom czy rodzeństwu na planszy. I wówczas – a wiem to z autopsji – gra Ahoj, Piraci! może stać się bezlitosną, choć wciąż rodzinną rozgrywką! 🙂
Dziękujemy wydawnictwu EGMONT za przekazanie gry do recenzji