Ciężki los gier logicznych
Z całej gamy planszówek dostępnych na rynku, gry logiczne wydają się być najbardziej pokrzywdzone. Nie przyciągają nas bajecznymi grafikami, figurkami czy stosami kostek i kolorowych żetonów jak ich amerykańskie kuzynki. W grach logicznych nie ma też miejsca na skomplikowane zasady i mnogość akcji, w które często obfitują ich europejskie siostry. Jednak wszystko to jest tylko i wyłącznie drobnostką w stosunku do największej wady gier logicznych – absolutnego braku klimatu. Nic więc dziwnego, że gry tego rodzaju tak często giną na półkach, przyćmione blaskiem swoich dużo atrakcyjniejszych koleżanek.
A szkoda.

Pasują mi te kolory
Mi Pasuje! to właśnie jedna z takich gier logicznych. Bez klimatu, bez skomplikowanych zasad i bez kostek, ale za to bardzo ładna. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, gdy otworzyłem pudełko, to kolory. Bardzo ładne, jasne kolory. W końcu ktoś zerwał z „Chińczykową paletą barw”. Czerwony zastąpił róż, niebieski stał się błękitny i w ogóle wszystko jest jaśniejsze.

Zabawa w hydraulika
Reguły podstawowego wariantu gry są wyjątkowo proste. Każdy z graczy dostaje identyczny zestaw 27 kafli w wybranym kolorze. Jedna osoba zostaje wybrana „wywołującym” i co turę losuje zakryty kafelek. Pozostali gracze szukają wśród swoich żetonów identycznego do tego, który wylosował wywołujący i zaczyna się zabawa.
Zasady układania żetonów to banał. Na każdym kafelku widnieją trzy rury, w różnych kolorach i odpowiadających tym kolorom punktach. Żeton możemy położyć na dowolnym pustym polu planszy tak, by liczby były zorientowane pionowo. I tyle. Jednak wiedzieć jak można ułożyć kafel, a ułożyć go poprawnie, to dwie różne rzeczy. Cały sęk w tym, że na koniec gry punktują tylko i wyłącznie nieprzerwane linie w jednym kolorze. Zatem jeśli do naszych różowych rur wkradnie się rura niebieska, to nici z punktów. Stąd z każdą kolejną rundą coraz trudniej będzie znaleźć odpowiednie miejsce dla wylosowanego kafelka. Gramy tak długo, aż nie zapełnimy swoich plansz żetonami.

Sama instrukcja, można by nawet powiedzieć broszura, opisuje wariant podstawowy na jednej stronie. Pozostałe trzy strony to warianty dodatkowe. Jest ich całkiem sporo. Każdy z nich jest wart uwagi i każdy z nich w mniejszym lub większym stopniu wpływa na rozgrywkę, czyniąc ją bardziej wymagającą i zmuszając nasze szare komórki do jeszcze intensywniejszej pracy.
Po prostu proste
Trudno dodać coś więcej o regułach rozgrywki. I to jest chyba największy plus Mi Pasuje! Prostota zasad sprawia, że do gry możemy zasiąść z właściwie każdym, niezależnie od wieku i planszówkowego stażu. Sama gra mi dała bardzo dużo frajdy. Choć nie jest skomplikowana, to ma w sobie coś, co wciąga. Jedna rozgrywka trwa na tyle krótko, że po prostu chce się zagrać więcej, spróbować zdobyć więcej punktów i sprawdzić czy tym razem dopisze nam trochę więcej szczęścia.
I tym sposobem zgrabnie przechodzimy do bardzo ważnej sprawy, czyli losowości. Bo ta bardzo drobna, ale jest. Z 27 kafli, które dostajemy na start, na planszy znajdzie się miejsce tylko dla 19. Zatem co grę 8 kafli pozostanie na stole, a to czyni każdą rozgrywkę inną i uniemożliwia wygranie przez odtwarzanie stałego schematu, dodając tym samym trochę emocji do gry.

I tu jeszcze zgrabniej niż poprzednio przechodzimy do kolejnej sprawy. Mi Pasuje! jak to gra logiczna – jest dość spokojna. Nie ma negatywnej interakcji, nie ma walki o dominację, czy też twardych negocjacji. Jesteśmy my, nasza plansza, kafelki i ewentualni przeciwnicy (bo w grę możemy zagrać samemu). Żadnych negatywnych emocji i żadnych nerwów. Gra jest bardzo spokojna i choć musimy się przy niej skupić i trochę pomyśleć, to ze względu na ograniczoną ilość strategii i rozwiązań, Mi Pasuje! nie pochłania nas na tyle, by nie móc przy niej porozmawiać.
Objawia się jednak druga strona medalu. Przez ten brak emocji gra może wydawać się sucha. Zdecydowanie brakuje w niej interakcji. Możemy grać w aż 6 osób, lecz ilość graczy w żaden sposób nie wpływa na jakość rozgrywki. Ot, dochodzi kolejna osoba, która może ułożyć kafelki w „lepszy” sposób. Z tego powodu grając w Mi Pasuje! ktoś mógłby się poczuć jakby układał pasjansa, czy też rozwiązywał Sudoku. Ale co począć? Taki to już urok gier logicznych.

Czy mi pasuje?
Siadając do Mi Pasuje! bałem się, że czeka mnie nudne i suche układanie kafelków, tylko w ładnej oprawie. Okazało się jednak, że estetyczna oprawa to nie jedyny atut tej gry. Mi Pasuje! ma w sobie pewien uzależniający pierwiastek. Nie wiem czy to jej lekkość, spokojne tempo rozgrywki, czy wyrafinowany sposób w jaki te kolorowe kafelki pobudzają nasze szare komórki, a może wszystko na raz, ale w tę grę po prostu chce się grać. I można grać właściwie z każdym. Bo Mi Pasuje! to na tyle prosta gra, że może połączyć pokolenia graczy i nie tylko, bo mała ilość elementów raczej nie odstraszy tych, którzy z planszówkami nie maja nic wspólnego. Trzeba jednak pamiętać, że o emocje przy stole musimy zadbać my sami, bo gra – niestety – sama tego nie zrobi.
Informacje o grzeTytuł: Mi pasuje! Autor: Peter Burley Grafiki: Alexander Strohmaier, Steve Tolley, Franz Vohwinkel Wydawnictwo: Rebel.pl Liczba graczy: 1-8 Wiek gracza: 10+ Czas gry: 20 minut Profil na BGG: link |
8 Nasza ocena: |