Nie wiem jak wy, ale ja czasem lubię spojrzeć do Kalendarza Świąt Nietypowych. Okazuje się bowiem, że okazją do świętowania może być niemal wszystko. Jest Dzień Doceniania Żony (3-cia niedziela września), Dzień UFO (2 lipca), Dzień Barbie (9 marca), czy też Dzień Jeża (10 listopada). Wiele z nich można by uznać za przykład „wiedzy bezużytecznej”. Jednak czasem te dni dają nam impuls do, mniej, lub bardziej poważnych rozmyślań, wspomnień albo wręcz działań. Tak jak dziś, 17 kwietnia, kiedy to swoje święto obchodzi… Kostka Rubika.
Stara, dobra Kostka Rubika
W ostatnich tygodniach Kostka Rubika towarzyszy mi praktycznie każdego dnia. Nie wiem co bardziej mnie zmobilizowało by ją lepiej poznać. Może to chęć odbycia sentymentalnej podróży do zabawki znanej z lat młodości? Może pięćdziesiąta rocznica jej powstania? A może ambicja, by w końcu (!) nauczyć się ją układać… Sięgnąłem po nią i mile się zaskoczyłem. Nie dlatego, że to ciekawa łamigłówka. To akurat przykład „oczywistej oczywistości”. Kostka od kilkudziesięciu lat przyciąga kolejne pokolenia do zabawy. Zaskakujące jest, jak wiele inicjatyw zaczęło powstawać wokół sześcianu, który miał być… pomocą dydaktyczną.

Kostka Rubika to fenomen. Ta, na pierwszy rzut oka, prosta zabawka, wyzwoliła w ludziach niesamowitą kreatywność. Najpierw, by w ogóle ją „rozgryźć”, co stało się tematem niejednej publikacji. Stała się inspiracją do wielu analiz matematycznych. Okazją do współzawodnictwa. Zaczęły powstawać jej różne wariacje od, wizualnie, bardzo podobnych (kostka 2x2x2, 4x4x4, 5x5x5 itd.) po mniej oczywiste, jednak ciągle bazujące na podobnym mechanizmie (Pyraminx, Skewb, kostki zmiennokształtne). Wreszcie pojawiła się sztuka wykorzystująca ją jako „płótno” i „farbę”. Może zabrzmi to dziwnie, ale pewnym fenomenem jest też fakt, że fenomen tej analogowej łamigłówki nie przemija.
Rubik. Primus motor wielkiego fenomenu
Wszystko to za sprawą Ernő Rubika. Węgra, profesora architektury, który stworzył ów ruchomy sześcian. Tworząc go nie miał pojęcia, jakim fenomenem się stanie ten przedmiot. Wpadł on na pomysł, by stworzyć bryłę z 8 małych klocków tak, by każdy z nich mógł się poruszać, a jednocześnie, żeby były złączone. Ot wyobraźnia przestrzenna architekta i zwykła ciekawość, która prowadzi do niezwykłych odkryć. Mogło się skończyć na pierwszym rozwiązaniu, które by zaspokoiło jego ciekawość, czyli kostce 2x2x2. Na szczęście kostka szybko się rozpadła ukazując chaos splątanych w środku sznurków. To zainspirowało go do dalszego szukania rozwiązań. Pojawił się pomysł dodania kolejnego wymiaru, powstała wersja 3x3x3. Teraz to już nie tylko narożniki – pojawiły się także środkowe części. A to dało więcej kombinacji.

I wprawił on bryłę w ruch. Ruch, który trudno było obserwować i analizować na jednokolorowych ściankach. Zatem, by widzieć jego strukturę, to jak w swojej stałości się ona zmienia potrzeba było czegoś więcej. Więc dodał kolory, zaczął kręcić ściankami i stanął przed kolejnym wyzwaniem. Jak to przywrócić do stanu pierwotnego!? To co teraz mistrzom w speedcubingu zajmuje 3-4 sekundy, jemu zajęło miesiąc. Ale dzięki temu był on nie tylko pierwszym, który wprawił ją w ruch, lecz także pierwszym, który przywrócił ją do stanu początkowego. Bez wskazówek, bez tutoriali krok po kroku… w pełni odkrył jej istotę. Ruch, statykę, chaos i porządek.
50 lat minęło
Od tamtego czasu minęło 50 lat. Rubik wymyślił swoją kostkę w 1974 roku. 30 stycznia 1975 złożył wniosek patentowy do Węgierskiego Biura Patentowego. 28 października 1976 przyznano patent wynalazkowi opisanemu jako „trójwymiarowa zabawka logiczna”. Ale to był nie był koniec historii, lecz początek kolejnego etapu. Rubik musiał znaleźć sposób jak ją wyprodukować, by móc dotrzeć z nią do szerszego grona. Ten etap zakończył się pod koniec roku 1977. Wtedy to do sklepów trafiła „Magiczna kostka” (Bűvös kocka). To czasy w których nie było mediów społecznościowych, internetu a mimo tego kostka zaczęła żyć własnym życiem. W kraju opartym na socjalistycznej gospodarce zaczął rodzić się fenomen ruchomego sześcianu. Już pierwsze lata były obiecujące. Do końca 1979 roku sprzedano na Węgrzech około 300 000 egzemplarzy. Jednak to znów był dopiero początek.

Rubik okazał się Pierwszym poruszycielem. Owym Primus motor, zjawiska, które można analizować na wiele sposobów.
(Nie)Magiczne imię
Magiczna kostka. Niby nazwa chwytliwa, jednak, paradoksalnie, dość pospolita, nie ukazująca magii ukrytej w tej łamigłówce. Zauważył to Tom Kremer, którego Rubik miał szczęście spotkać na swej drodze. Kremer prowadził firmę, która inwestowała w zabawki i która pomogła nadać kostce rozpędu marketingowego, by podbić kolejne rynki. Miało się to wiązać m.in. ze zmianą nazwy. Magiczna kostka dostała nowe imię – Kostka Rubika.

Jak o tym piszę, też zaczynam się zastanawiać: dlaczego? Rubik nie był celebrytą, na świecie prawie nikt go nie znał. A jednak nazwisko węgierskiego architekta stało się słowem, wręcz marką, która jednoznacznie kojarzy się z tym wynalazkiem. Jego wynalazkiem.
Kostka Rubika – fenomen liczb
Kostkę zaczęli analizować matematycy. To dzięki nim wiemy, że liczba możliwych układów jej elementów jest tak duża, że dla większości z nas nic ona nie będzie znaczyć. Czterdzieści trzy tryliony dwieście pięćdziesiąt dwa biliardy trzy biliony dwieście siedemdziesiąt cztery miliardy czterysta osiemdziesiąt dziewięć milionów osiemset pięćdziesiąt sześć tysięcy. Ile to? Dużo? Bardzo dużo? Ogromnie dużo? Totalna abstrakcja, której większość z nas nie zweryfikuje.
Bardziej znaczący jest fakt, że kostka ma jedną pozycję do której każdy, w kogo ręce ona trafia, dąży. Jedną na trzy tryliony…

Liczby są kolejnym paradoksem kostki. Aby ją rozwiązać nie musisz ich w ogóle znać. Rozwiązanie może znaleźć matematyczny analfabeta, jednak to właśnie one nas do niej przyciągają. Nie wiem, które bardziej. Te wielkie liczby, związane z liczbą kombinacji? Średnie liczby, związane z wielkościami kostek (5x5x5, 10x10x10, 21x21x21..), czy też „boską liczbą” oznaczającą liczbę ruchów niezbędną do ułożenia każdego rozwiązania (czyli 20)? A może właśnie te najmniejsze związane z rekordami?
To co Rubikowi zajęło miesiąc, obecnie niektórym zajmuje zaledwie kilka sekund. Gdy to piszę, oficjalny rekord układania kostki na czas należy do Chińczyka Yiheng Wang. Na zawodach, które odbywały się 15 lutego w Malezji dokonał tego w 3,08 sekundy. To nie żart. I ten rekord został już prawdopodobnie pobity. 13 kwietnia, ośmiolatek z Chin, Xuanyi Geng, ułożył kostkę w 3,05 sekund. W chwili gdy publikuje ten felieton, rekord ten nie pojawił się jeszcze na stronie World Cube Association zatem nie mam pewności, czy zostanie on uznany.
Speedcubing
Skoro już o rekordach mowa, to musze wspomnieć o kolejnym fenomenie kostki, który mnie zaskoczył chyba tak samo, jak kilka lat temu e-sport. Wielu z nas nie kojarzy kostki (ani gier komputerowych) ze sportem. Ale jeżeli macie chwilę to poszukajcie w sieci relacji z jakiś większych zawodów. Średni wiek uczestników, może wskazywać, że to tylko zabawa dla dzieci i nastolatków. Jednak gdy przyjrzycie się dokładnie to zobaczycie, że dojście do poziomu mistrzowskiego to nie kwestia przypadku. Niezbędny jest trening obejmujący poznanie algorytmów jej układania, niesamowitej koordynacji ręką-oko. Pojawia się konieczność niesamowicie precyzyjnego mierzenia czasu. Coraz to nowsze rozwiązania w konstrukcji kostek, które czasem wręcz wywołują dyskusje, czy to już nie przekroczenie pewnej cienkiej granicy. Wreszcie pojawiają się próby oszustwa, chęć uszczknięcia dziesiątych i setnych części sekund, by złamać kolejny rekord.

Są też igrzyska. Nie przez przypadek wspomniałem o e-sporcie, który zaskakuje rozmachem wydarzeń z nim związanych. Oglądanie lokalnych zawodów w układaniu kostki pewnie dla masowego odbiorcy nie będzie rzeczą fascynującą. Dla osoby, która nie jest miłośnikiem speedcubingu albo wręcz zawodnikiem, pewnie będzie to nurzące. Ale są też takie zawody, których oprawa bardziej niż zaskakuje.
Przypadkiem trafiłem na relację z GAN Smartcubing Super Lague! Forma tego wydarzenia: wykorzystanie kostek, które pozwalały na śledzenie ruchów wykonywanych przez graczy na ekranie, profesjonalna transmisja, zebranie czołowych światowych zawodników… Wszystko to, nawet mnie, który kostkę układa za pomocą podstawowej metody, bez znajomości złożonych algorytmów, przykuło do ekranu na dłuższą chwilę. Czy pozwoli to się mocniej wybić tej dyscyplinie? Tego nie wiem, ale nie pozwala pominąć tego fenomenu gdy pisze o kostce.
Speedcubing po polsku
Chyba też mało osób ma świadomość, że Polacy są znaczącymi „graczami” na arenie światowych zmagań w różnych dyscyplinach układania Kostki Rubika. Tymon Kolasiński, Teodor Zajder, Maciej Czapiewski, Wojciech Knott, Michał Halczuk… to tylko niektóre z nazwisk, które znajdziemy w tabelach aktualnych i historycznych rekordów ustanawianych w ramach zawodów, odnotowanych przez World Cube Association.

Kostka Rubika – więcej niż zabawka
Kostka stała się elementem kultury i sztuki. Nie od razu, gdyż pierwsza mozaika (a przynajmniej pierwsza, która zyskała rozgłos) powstała w 2005 roku. Francuski artysta, znany jako Invader, odwzorował portret Mona Lisy, używając do tego 300 kostek. Nie jest to ani największa, ani najpiękniejsza mozaika jaką widziałem. Ale o tym, że narodził się wtedy pewien fenomen niech świadczy m.in. fakt, iż obecnie warta jest ona ponad 520 tyś dolarów.
I tu pojawiły się różne rekordy. Patrząc na księgę rekordów Guinessa to największa mozaika powstała w Chinach w 2024 roku. Składa się z około 109 000 kostek tworzących swoisty mural. Pobity wtedy został rekord z 2009 roku ustanowiony przez zespół Cube Works.

Osobiście większe wrażenie robią na mnie mniejsze dzieła. Wystarczy poszukać w wyszukiwarce i znajdziemy naprawdę wiele ciekawych projektów. W tym są też akcenty polskie. Jedne z ciekawszych to projekty osób skupionych wokół Adama Polkowskiego. Jeżeli szukacie informacji o najróżniejszych kostkach koniecznie zajrzyjcie na jego kanał YouTube. Jest tam naprawdę dużo ciekawych materiałów, które zainteresują zarówno tych, którzy dopiero chcą poznać podstawy tej łamigłówki, jak i tych, którzy szukają treści dla zaawansowanych „układaczy”.
Więcej niż sześcian
Piękno Kostki Rubika tkwi w jej prostocie. Biorąc ją do ręki, widząc pomieszane kolory, praktycznie od razu czujemy, co jest celem tej łamigłówki. Ułożyć, czyli uporządkować. Doprowadzić do stanu pierwotnego.
Prostota formy skrywa jednak niesamowitą złożoność. Ogrom kombinacji skrytych w jednym sześcianie. Liczba sprzedanych egzemplarzy i jej fenomen marketingowy. Liczba wydarzeń z nią związanych, rekordów, dyscyplin. Kostką to produkt, zabawka, sztuka, sport, społeczność. To prawdziwy fenomen o którym można napisać naprawdę dużo więcej niż te kilkanaście akapitów. Dlatego, niezależnie czy czytasz to w Dzień Kostki Rubika, czy inny dzień – zachęcam, daj sobie czas na tę łamigłówkę.

Może nauczysz się jej jak Rubik, bez żadnych podpowiedzi? Albo zamiast błądzić sięgniesz po konkretny sposób, zagłębisz się w opisane algorytmy? Złapiesz bakcyla rywalizacji i będziesz walczył z czasem, poprawiając technikę? A może skupisz się na rozgryzaniu kolejnych jej rodzajów? Stworzysz obraz z 50, 100, 1000 lub więcej kostek? Może nauczysz się ją układać jedną ręką, nogami (taka dyscyplina kiedyś także była rozgrywana), żonglując, czy z zamkniętymi oczami. Mnogość opcji jest ogromna. Przyjemność zabawy również.