Bardzo lubię, gdy gry planszowe pozytywnie mnie zaskakują. Czasami tak bywa, że dłuuuugo (za długo), nie sięgam po jakieś pudło, bo coś mi w nim nie pasuje. Czasami nie wiadomo właściwie o co chodzi, bo nawet jeszcze nie spróbowałem, a pudło trafia wysoko na półkę i długi okres leżakuje. Bywa tak, że zapominam o nim zupełnie i dopiero przez przypadek trafiam na nie ponownie. Trochę tak było w przypadku gry Portret Pamięciowy od wydawnictwa Egmont. A to junior wydawał mi się za mały, a to ja za stary, a to towarzystwo nieodpowiednie itp. W końcu po długich miesiącach gra trafiła na stół i okazało się, że to strzał w dziesiątkę, a Portret Pamięciowy jest teraz jednym z najczęściej goszczących pudeł na naszym stole.
Bloczek do rysowania i kilka ołówków.
Portret Pamięciowy, to przykład gry, która uzmysławia mi, jak niewiele potrzebujemy by się dobrze bawić. Pomimo tego, że samo pudło jest duże, to po zdjęciu wieka okazuje się, że w środku nie ma zbyt wielu elementów. Prawie całą przestrzeń wypełnia plansza, którą na wzór samochodowego trójkąta ostrzegawczego rozstawiamy na środku stołu. Do tego mamy jeszcze kilkadziesiąt kart z mordkami zwierząt, bloczek do rysowania, klepsydrę i sześć ołówków. Do jakości wykonania nie można mieć żadnych zarzutów. Plansza solidnie stoi na stole i nigdy nie było z nią problemów. Zauważalne jest wyłącznie szybkie kurczenie się kartek w bloczku i coraz krótsze ołówki 😉 Całość uzupełnia przejrzysta instrukcja w której oprócz zasad i przykładów interpretacji rysunków znalazł się również poradnik dla rodziców, jak wykorzystać potencjał gry z dziećmi.
Granie w rysowanie.
Cała zabawa polega na odtwarzaniu z pamięci facjaty zwierzaczka z losowo dobranej karty. Każdy z graczy dostaje kartę i ma 30 sekund na zapamiętanie wszystkich charakterystycznych cech zwierzaka z karty. Cechy, to właściwie kształty: głowy, uszu, nosa, ust, oczu i dodatku. Dodatki to np.: kwiatek, szalik, czapka, kolczyk itp. Gdy w klepsydrze przesypie się piasek odmierzający 30 sekund, to wszyscy gracze równocześnie zakrywają swoje i karty i przystępują do rysowania. Pierwszy który skończy informuje o tym pozostałych graczy i przekręca klepsydrę, która tym razem odmierza 30 sekund do zakończenia danej rundy. Kto się nie zmieści w czasie, jego strata. Przez całą rozgrywkę, na środku stołu, stoi ustawiona plansza na której są wszystkie kształty poszczególnych elementów tworzących buźki zwierzaków z kart, co stanowi swoistą ściągę podczas rysowania.
Po zakończeniu fazy rysowania przekazujmy swój rysunek dla gracza po lewej stronie. To nie my będziemy oceniać, czy nasz rysunek jest zgodny, czy też nie, z tym, który był na naszej karcie. Ocenianych jest sześć charakterystycznych cech, które wymieniłem powyżej. W wariancie przeznaczonym dla dzieci nie ma znaczenia dokładność i prawidłowe umieszczenie poszczególnych elementów. W tym przypadku chodzi o ogólne podobieństwo kształtów i dobrą zabawę. Za poprawne narysowanie danej cechy otrzymujemy jeden punkt, który zaznaczamy w krateczkach na kartce z rysunkiem. Dodatkowo możemy dostać premie w postaci jednego punktu jeżeli skończyliśmy rysowanie jako pierwsi. W taki sposób rozgrywamy pięć tur, a wygrywa rzecz jasna ten gracz, który w sumie zdobędzie najwięcej punktów.
Rysować i bawić się na całego.
Jak mogliście przeczytać, gra w swoich zasadach nie należy do skomplikowanych, a pewnie znajdą się i tacy, co twierdzić będą, że do takiej zabawy nie potrzebują kupować gry. Ja natomiast jestem bardzo zadowolony, że mamy Portret Pamięciowy w swojej kolekcji. Przyjemność ze wspólnego grania z juniorem i małżonką była przeogromna. Rysowaliśmy i śmialiśmy się do łez. Pierwszego dnia rozegraliśmy w trójkę blisko dziesięć gier, co zdecydowanie uszczupliło bloczek do rysowania ale za to poprawiło nasze humory na cały dzień. Następnego dnia i przez kilka kolejnych graliśmy po kilka razy dziennie. Gra w znakomity sposób łączy ćwiczenie zapamiętywania z rysowaniem i rozpoznawaniem kształtów. Chociaż nie jestem nauczycielem, to wydaje mi się, że pudło to znakomicie sprawdziłoby się w grupach przedszkolnych i najmłodszych klasach szkól podstawowych, jako narzędzie do ćwiczenia rysowania i ogólnego operowania i kontrolowania pracy ręką. Za największą wadę gry można uznać kurczący się w zastraszająco szybkim tempie bloczek do rysowania 😉 Z perspektywy wielu gier wydaje się też, że liczba dostępnych twarzyczek, a właściwie poszczególnych ich elementów do narysowania mogłaby być odrobinę większa. Po kilkunastu grach zaczyna doskwierać powtarzalność dostępnych kształtów. W przypadku samych kształtów do odwzorowania, junior stwierdził, że najtrudniej jest mu narysować kształt niektórych głów, bo są dla niego po prostu za trudne. Nie przysłania to jednak ogólnego bardzo dobrego wrażenia i mnóstwa przyjemności z gry, które przekładają się na bardzo wysoką ocenę w kategorii gier do wspólnego grania z najmłodszymi. Zdecydowanie polecam wszystkim rodzicom do wspólnej zabawy w rysowanie ze swoimi pociechami.
Za przekazanie pudła dla wydawnictwa Egmont dziękuję i do pływania na ich łajbach nawołuję!