Z założenia pirackie wyprawy trącą bardziej o fantazję niż o historyczne fakty, bo niby kto uwierzy, że moja papuga zawsze wiernie mi towarzyszy przy podbijaniu kolejnych planszówek, gdy ja trzymam w łapie butlę rumu, a w tym samym czasie po pokładzie krząta się Lady J.? 🙂 Naprawą mej wizji historii zajął się od dzisiaj nie kto inny, jak sam Instytut Pamięci Narodowej, a z nimi mości panowie szlachta nie ma żartów! Klata w górę, postrzępione spodnie w kant i na orle gniazdo marsz! Desant na moją przystań przeprowadzony z iście zegarmistrzowską precyzją to zasługa chłopaków z dywizjonu 303. Teraz czeka mnie nauka wszelkich odznaczeń wojskowych i historycznych w trakcie przyśpieszonego kursu ZnajZnak aby ostatecznie zmierzyć się z egzaminem i uzyskać Awans (ale co mi po awansie, jeśli hierarchia na łajbie od czasów hucznych zaślubin jest niezmienna 🙂 Koniec końców ostatnie testy to będą już manewry w terenie, a dokładnie w Kolejce za czasów PRL-u (może uda się wyrwać jakieś szare mydło do mych gaci). Chylę czoła za podjęcie rękawicy przez stocznię IPN i próbę uświadomienia prawd historycznych dla niepoprawnego pirata. Nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować i przyrzeczenie lojalnej służby dochować!
PS1. ZnajZnak nie został wybebeszony, bo czeka na swój wideo-unboxing 🙂 Muszę przyznać, że robi wrażenie swoim ciężarem! Co tam jest w środku?!
PS2. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie też instrukcje, a właściwie ich zawartość edukacyjna. Świetna robota Panie i Panowie z IPN-u. Wielki PLUS!