[vc_message]Poniższy artykuł pierwotnie ukazał się na blogu Pirat na planszy, który stał się częścią portalu Przystanek Planszówka[/vc_message]
Agrr! Tym razem słowo pisane za recenzję łajby uznane, która była pierwszą w naszej zatoce, co z założenia o pirackich wyprawach opowiadała i kolejne łupy zdobywać pozwalała – Piraci: Karaibska flota. Łajba wydana na naszym rynku w 2011 r. przez wydawnictwo Egmont, to stara krypa Boomtown, która została pięknie przemodelowana dzięki czemu z ciemnych górniczych korytarzy na bezkresy oceanów wypływamy.
Co w ładowni i jaki kurs?
W ładowni znajdziemy 45 kart o niestandardowych wymiarach (większe), które przedstawiają statki floty pirackiej, 15 kart specjalnych, 100 dukatów (w trzech różnych nominałach), 5 pionków hersztów, 10 znaczników flot, instrukcję oraz przepięknie wykonane dwie pirackie kości.
Kurs jest rzeczną oczywistą dla całej pirackiej braci, a więc zdobywanie złota i rozbudowa floty w drodze licytacji i wypraw po łupy. Wygrywa ten, kto na koniec rozgrywki zdobędzie najwięcej dukatów. Jest to więc gra licytacyjna, która skierowana jest dla piratów już od 8 wieku życia, przy czym do wyprawy w rejs musi zasiąść przynajmniej 3 piratów. Szacunkowy czas rozgrywki to ok. 30 minut.
Jak tym pływać?
Rozgrywka składa się z trzech tur. Tury odkrywania kart, tury powiększenia pirackiej floty oraz tury wyprawy po łupy. Tura odkrywania kart, to która w której z przetasowanej talii kart okrętów (karty okrętów są ponumerowane) i kart specjalnych odkrywamy z wierzchu talii tyle kart, ilu graczy bierze udział w rozgrywce. W ten sposób wypływają w morze pierwsze statki oraz karty specjalne o które będziemy się bić w drodze licytacji.
Druga tura, czyli tura powiększania floty pirackiej. Ta właśnie tura to serce mechaniki gry, czyli licytacja. Gracze licytują się o to, który z nich będzie mógł, jako pierwszy dokonać wyboru karty z dostępnych do licytacji. Licytacja odbywa się w taki sposób, że gracze w kolejności zgodnej z kierunkiem ruchu wskazówek zegara deklarują dowolną ilość dukatów (ale nie można oferować więcej niż się posiada), za prawo do dokonania wyboru karty, jako pierwszy. Licytacja trwa do czasu, aż pozostanie jeden gracz, a inni spasują. Wówczas zwycięzca licytacji przekazuje wylicytowaną kwotę dla gracza po swojej prawej stronie. Ten natomiast zatrzymuje połowę dukatów i pozostałą część przekazuje kolejnemu graczowi, który również zatrzymuje połowę i resztę przekazuje kolejnemu. Z wylicytowanej kwoty nic jednak nie trafia już do osoby, która wygrała licytację (gdyby jakieś dukaty zostały to oddajemy je do banku). Zwycięzca licytacji wybiera dowolną kartę z wystawionych do licytacji, a następnie dobierają kolejni gracze poczynając od będącego po lewej stronie dla zwycięzcy. Wylicytowaną kartę wykładamy przed sobą budując w ten sposób zalążek swojej pirackiej floty.
Wyprawa po łupy. Jest to trzecia tura rozgrywki i jedyna, w której wykorzystujemy najpiękniejsze kości pirackie jakie są dostępne na rynku. Mianowicie zwycięzca licytacji rzuca dwiema kośćmi, a suma tego wyniku oznacza numer statków, które będą zarabiały, czyli zbierały łupy w postaci dukatów. Ilość dukatów, które zarabiają poszczególne statki określone zostały na kartach statków w formie graficznej przedstawiającej dukaty.
Aby jednak nie było tak sielankowo i nudno, wprowadzono do rozgrywki karty specjalne, które przede wszystkim wpływają na interakcję (i to negatywną 😉 między graczami. W ładowni łajby znajdziemy 15 kart specjalnych, które po wylicytowaniu pozwalają nam na dokonanie jakiejś akcji. Na kartach tych znajdziemy zarówno Czarnobrodego, jak i atak Krakena, czy też abordaż bądź łatwy łup. Dzięki tym kartą będziemy mogli m.in. zatopić statek z floty któregoś z graczy, przejąć statek, złupić w grę w kości. Karty pozwalają na to co piraci lubią najbardziej i dodają sporo emocji! W licytacyjnych bitwach o statki możemy natknąć się też na statki „stare wraki”. Statki te przynoszą wyjątkowo dużą ilość dukatów ale w przypadku, gdy w fazie zdobywania łupów trafią się dwie jedynki lub dwie szóstki wówczas łajby te idą na dno. Wśród zasad premiujących doświadczonych żeglarzy jest herszt piratów, który pozwala zarabiać dodatkowe dukaty w sytuacji, gdy statki o określonym kolorze będą zarabiać u innych graczy. Hersztem floty danego koloru zostaje ten, który ma najwięcej statków z o tym samym kolorze (na początku rozgrywki min. 2), a herszt dostaje od każdego tyle dukatów ile ma właśnie statków z danej flocie.
Jak z powyższego opisu widać zasady są proste, co powoduje, że gra jest szybka i nieskomplikowana. Rozgrywka kończy się w chwili, gdy zostały już zlicytowane wszystkie karty. Wówczas dokonujemy ostatniego rzutu kośćmi i zliczamy punkty. Zwycięzcą oczywiście zostaje ten pirat, który zdobył największą liczbę punktów. Punkty dostajemy za posiadane dukaty, statki oraz hersztów.
Do abordażu, czy na dno?
Piraci: Karaibska flota to bardzo dobry tytuł rodzinny, który sprawdzi się wśród dorosłych i dzieciaków. Losowość w zdobywaniu dukatów na poziomie akceptowalnym, która nie przesądza o naszej porażce, a wywołuje dodatkowe pozytywne emocje. Dodatkowo ciekawy mechanizm podziału wylicytowanej kwoty przez zwycięzce zapewnia stały dopływ gotówki dla pozostałych graczy, co przekłada się na możliwość pozyskiwania statków w kolejnych licytacjach. Negatywna interakcja występująca w trakcie rozgrywki jest uzasadniona fabularnie, bo mamy w końcu do czynienia z wyprawami złowrogich piratów, a nie wycieczką Barbie na zakupy 😉

Wykonanie jest bardzo dobre. Jakość kart i żetonów nie budzi zastrzeżeń. Grafiki są bajkowe i budują piracki klimat, który dzieciaki z łatwością przyjmą w zabawie. Kości, które otrzymujemy w zestawie to klasa światowa i aż szkoda używać tych kości do rozgrywki. Wyjątek stanowią postacie hersztów, które są mało pirackie i są najsłabszym elementem wykonania, a najlepiej w ogóle zastąpić tych hersztów pirackimi figurkami z serii klocków LEGO. Na minus należy uznać również wypraskę, która jak to często bywa służy do trzymania powietrza i nie daje możliwości swobodnego ułożenia elementów gry, a po zapakowaniu kart w koszulki i spakowaniu reszty w woreczki w ogóle jest ciężko się zmieścić w jednej dostępnej przegrodzie.
Jeżeli szukacie fajnej, prostej gry licytacyjnej, która będzie sprawdzała się w gronie Waszych pociech i na imprezach rodzinnych to warto mieć tą łajbę w swojej kolekcji. Polecam dla wszystkich małych i dużych, którym z przepaską na oku do twarzy!
Tekst i zdjęcia: Pirat Cristobal
Podstawowe dane
tytuł: Piraci: Karaibska flota
liczba graczy: od 3 do 5 osób
wiek graczy: od 8 lat
czas gry: 30 minut (chociaż w przypadku dzieciaków bywa dłuższy)
Kurs na BGG
Informacje o grzeTytuł: Piraci Karaibska Flota Autor: Bruno Cathala, Bruno Faidutti Grafiki: Maciej Szymanowicz Wydawnictwo: Egmont Liczba graczy: 3-5 Czas gry: 30 minut Profil na BGG: link |
8 Nasza ocena: |
Recenzja fajna – zdanie z Barbie, rozbrajające :P. Bardzo ciekawy (…jak na me laickie oko) mechanizm z licytacją, warty podpatrzenia :).
A… czy my przypadkiem niedawno nie mieliśmy jakiegoś dnia pirata ;)? Nie wiem czy dobrze mi się kojarzy, ale chyba był w ostatnią środę.
Peace,
Skryba.
Ahoj Skrybo! Dzięki za dobre słowo 🙂 za to kubek rumu Tobie się należy i kilka słonych śledzi.
Prawdą jest, że 19 września święto pirackie obchodzimy, a dokładnie swój język w gębie czcimy i hołdy naszej mowie oddajemy, gdy rumu dużo w siebie wlejemy!
Do odwiedzania mej zatoki zapraszam i sam też Twój namiar na mapie zaznaczam.
Ha ;). Ja to bardziej w grach role playing siedzę :). Choć, parę romansów z planszówkami / karciankami miałem (ba, nawet ostatnio była premiera naszej gry, mariażu erpega i karcianki właśnie)… takoż otwartym na wszelkie sugestie: „w co grać?”, nawet jeśli z nieco innych wód na napowietrznym drakarze tu przywędrowałem :).
Peace,
Skryba.