Podziwiam waszą wytrwałość moi mili badacze. Kolejny tydzień kolejne wyzwanie jak to mawiał mój tatko. Ha! Jak wam się podobały okolice Vermont? Ludziska gościnni? Nie bardzo? No cóż, skoro macie już dość uganiania się za Bóg wie czym po ciemnych lasach i niegościnnych wzgórzach to dobrze trafiliście.
Dzisiaj mam dla was zgoła odmienną historię, która dzieje się właśnie tutaj w samym sercu Providence. Będzie to opowieść o walce o duszę i umysł mojego dobrego znajomego – Benedicta Burtona. Jego historia jest bardzo podobna do historii Edwarda Derby’ego, którą przedstawił H. P. Lovecraft w swym opowiadaniu Coś na progu. Nawet nie wspominajcie mi, że jej nie znacie! Jak zwykł mawiać mój tatko – Ignorancja to podstawowy grzech współczesnego społeczeństwa. No cóż to nie miejsce i czas na edukowanie was, jednak gorąco zachęcam do nadrobienia tych braków.
Dziwny Przypadek Benedicta Burtona
Wstęp do scenariusza
List od ojca Benedicta Burtona zawierał zasmucające wieści. Roger Burton prosił w nim o jak najszybsze przybycie do Providence, ponieważ obawiał się o stan umysłu syna, który przeżył załamanie nerwowe po rozstaniu z małżonką. Spotkanie z Benedictem było wielce niepokojące, ciężko było uwierzyć w przedstawione przez niego rewelacje.
Jeszcze dwa lata temu stał przed ołtarzem ze swoją intrygującą, przybyłą prosto z Innsmouth wybranką, młodziutką Ritą z domu Marshów. Wydawał się odmieniony, wszystkich zarażał swoją szczerą miłością do Rity. Teraz wydawał się być jedynie cieniem dawnego Benedicta – zapadnięte i przekrwione oczy, wychudła i pobladła twarz wyraźnie świadczyły o jego złym stanie psychicznym. Jednak nie sam wygląd, a słowa padające z jego ust dowodziły dalekiemu posunięciu jego choroby. Z nieskładnego bełkotu dało się wywnioskować, że Rita od niemal dwóch lat wmuszała w niego eliksiry niewiadomego pochodzenia, po których przestawał być sobą. Rzekomo tracił wolę nad swoim ciałem i stawał się wyłącznie biernym obserwatorem swych własnych szaleńczych czynów. Żaden lekarz nie był w stanie mu pomóc, dopiero przypadkiem skojarzył swój stan z odkryciem dziwnego alembiku w piwnicy. Przeprowadził śledztwo i odkrył, że jego małżonka podtruwała go od wielu miesięcy. Tego samego dnia zażądał rozwodu i siłą wyrzucił ją z domu. Tak twierdził, choć w tonie jego głosu dało się wyczuć większą dozę szaleństwa niż wcześniej.
Minął tydzień od rozmowy, wydawać się mogło, że powoli powracał do życia. Niestety prawda była zgoła odmienna. Pewnej nocy zadzwonił z prośbą o szybkie przybycie. Po otwarciu drzwi u samego progu zaczął nieskładnie tłumaczyć, że obca siła przejmuje nad nim kontrolę. Całe szczęście posiadając notatki swojej małżonki wiedział co trzeba uczynić aby wyprzeć na zawsze intruza. Twierdził, że spisał wszystko w swoim dzienniku. Już zaczynał tłumaczyć w czym trzeba mu pomóc, gdy nagle głos zaczął mu się załamywać, dało się zrozumieć tylko jedno zdanie: „Przemiana rozpoczęła się, to ostatni moment aby mi pomóc, potem już będzie za późno…”.
Pobierz scenariusz
Korekta: Martin Krzyżewski.
AKTUALIZACJA poprzednich scenariuszy po korekcie Martina Krzyżewskiego: