Wypas owiec, czyli Owce na Manowce

Zapewne widziałeś nie raz na filmach stada owiec zaganiane przez psy pośród malowniczych krajobrazów. Psy pasterskie od wieków wspomagają ludzi w trudnym zadaniu, jakim jest wypas owiec. Nie inaczej jest w grze Owce na Manowce, którą chcę Wam dziś przybliżyć. Gracz wciela się w niej w pasterza, który przy pomocy psów musi zagonić jak najwięcej owiec do domu. Zwycięży ten, kto na koniec gry będzie miał najlepsze stadko.

Czarna owca nie taka zła

Gier typu „match 3” (połącz trzy) możemy znaleźć w Internecie mnóstwo, jest ich dosłownie na pęczki. Ale pierwszy raz spotkałam się z takim rodzajem gry w wersji karcianej. I – jak pokazały Owce na Manowce – da się to zrobić! Planszę tworzą nam owieczki w pięciu różnych rodzajach, które najlepiej rozpoznaje się po innym kolorze tła karty. Należy ułożyć 3 rzędy po 5 kart, ale jeśli trzy owce lub więcej tego samego rodzaju są obok siebie, od razu trzeba je zebrać i na ich miejsce położyć nowe. Niestety, nawet początkowe rozłożenie planszy może chwilę zająć, gdy tak się ciągle wymienia owce, żeby w końcu uzyskać odpowiednie ułożenie. W grach tego typu na telefonie robi to za nas komputer. Tu musimy to zrobić sami i przyznam, że trochę to było frustrujące… W mojej opinii to duży minus tej gry.

Następnie każdy gracz wybiera swojego psa. Może być to owczarek podhalański, australijski, staroangielski lub border collie, czyli typowe rasy pasterskie. Otrzymujemy cztery karty naszego psa. Pozwalają nam one wykonać jedno, dwa, trzy lub cztery przesunięcia kart. Każdą kartę psa możemy użyć tylko raz, więc jak łatwo się domyślić – rozgrywka trwa cztery tury. Ruch warto dobrze przemyśleć. Musimy zastanowić się, czy najpierw chcemy raz przestawić karty, czy może od razu więcej. Wszystko oczywiście zależy od aktualnego ustawienia planszy. Możemy też zamieniać dwie sąsiadujące ze sobą owce miejscami, ale nigdy po skosie. Wykonujemy wszystkie możliwe ruchy psa, następnie zabieramy nasze Owce na Manowce. Na koniec gry za każdą białą owcę dostaniemy jeden punkt, a za każdą czarną – dwa punkty.

Proste jak drut

Zasady gry Owce na Manowce są bajecznie proste. Gra dedykowana jest dzieciom 6+, ale spokojnie poradzą sobie z nią także młodsze dzieci, choć prawdopodobnie nie będą tak sprytne w tej grze, jak starsze dzieci. Nie zmienia to faktu, że już czterolatek mógłby ograć starsze rodzeństwo, bo jednak losowość gry jest bardzo duża i wiele zależy od przypadku.

Dzieciom gra powinna się spodobać również ze względu naprawdę ładne wykonanie. O piękne ilustracje zadbał Ferdinando Batistini, który stworzył między innymi wspaniałą okładkę do gry Vudulhu. Taka cukierkowa grafika przyciąga oko i cieszy. Karty nie wyglądają na bardzo wytrzymałe, ale z kolei gdyby były grubsze, ciężko by się je tasowało, więc decyzja wydawcy wydaje się optymalna.

A co z dorosłymi graczami? Niestety gorzej… Owce na Manowce to po prostu gra liniowa i nudnawa. Ile można podmieniać ciągle te owieczki? Dobre jest jednak to, że rozgrywka trwa około 15 minut, więc gracze nie zdążą się znudzić, a jednocześnie mogą się rozkręcić przed jakąś bardziej wymagającą planszówką.

Gra karciana lepsza niż oscypek!

Tak twierdzi wydawca, ale kurczę… ja lubię oscypki! Podobno żadna owca nie ucierpiała w trakcie przygotowania i produkcji gry, dlatego spokojnie możecie sięgnąć po Owce na Manowce – gra raczej nie była testowana na zwierzętach 😉 To naprawdę przyjemna propozycja dla dzieci, nawet jeśli rodzice się trochę przy niej wynudzą.